niedziela, 29 kwietnia 2018

Byłam tu i tam - cz.1.


Od czegoś trzeba zacząć.
Ja zaczęłam od zakupu walizek.
Nasze stare pewnie nie zniosłyby tej podróży 😏



Walizki spakowane. 
Wystarczy tylko zapakować do samochodu i dojechać na lotnisko. 
Od Warszawy mieszkamy kawał drogi.
Profilaktycznie wybraliśmy się dużo wcześniej.
Oto efekt naszego przyjazdu:



 
Czekaliśmy, czekaliśmy i czekaliśmy. 
W końcu nadeszła godzina odprawy i przeszliśmy na tę "drugą stronę" 😉
I znowu czekaliśmy i czekaliśmy, włócząc się to tu, to tam.
Na lotnisku spotkaliśmy znajomą postać 😌 
Poznajecie? 





W końcu znużeni chodzeniem, klapnęliśmy na ławkę, skąd mogliśmy obserwować przygotowywanie samolotów do odlotu. 


 

Nadeszła godzina "W".
Po kilku godzinach czekania wzbiliśmy się w niebo. 


 

Przebywając na wysokości obserwowaliśmy za pomocą GPS-u w telefonie tor naszego lotu. 
Nigdy nie sprawdzałam prędkości samolotu. Nasz rozwijał prędkość do 850 km/h. 
Na zewnątrz panowała temperatura -59 stopni Celsjusza, choć w oczy raziły promienie słońca. 






O naszym pobycie w kraju, w którym wylądowaliśmy, napiszę innym razem. Teraz chciałam Wam przedstawić fotki, na których można dojrzeć istoty będące elementem kultu w państwie. Nie kojarzę, bym kiedykolwiek w życiu spotkała tyle kotów!


















Koty sfotografowałam zaledwie w czasie pół godzinnego spaceru po mieście 😎
Czy już wiecie w jakim kraju przebywałam? 😉 

 

 

czwartek, 12 kwietnia 2018

Młoda staruszka?


Wjechała przed dom.

Gdy sięgnęła do samochodu po siatki, zobaczyła ją – matkę swego męża.

Miła konwersacja nie zatrzymała jej w miejscu.

- Szybko obiad, a potem muszę do ogrodu. – wytłumaczyła kobiecie.

- Tobie to dobrze. Wszystko porobisz. Gdybym była młodsza… - rzuciła teściowa.

- Gdybyś była młodsza, to co? – chciała zapytać, ale ugryzła się w język.

Wróciła myślami do czasu sprzed prawie ćwierćwiecza.

Znów były obie przed tym samym domem, tylko czas się cofnął.

- Boli mnie kręgosłup. Nie dam rady kopać w ogrodzie – znów usłyszała głos teściowej sprzed ponad 20-tu laty.

Chwyciła wtedy widły i przekopała teściowej solidny kawał ziemi.

Jej teściowa miała wtedy tyle lat, co ona teraz.





Jak to się dzieje, że jednych wiek „nie tyka” i ci nie oszczędzają się aż po grób, a inni wiecznie narzekają na swój los i przez całe życie szukają wsparcia?