niedziela, 6 stycznia 2019

Strach



...I od tamtego czasu w kinie byłam dziesiątki razy. Łyknęłam bakcyla.

Ale nie o kinie tym razem chciałam…



    Wiecie, jak to działa? Nic w przyrodzie nie ginie i natura nie znosi próżni.

Myślicie, że pławiłam się w luksusie zbytku nadmiaru czasu, gdy nie pisałam? Nic bardziej błędnego. W to miejsce wdarły się inne rzeczy np. maile, które notorycznie wypisuję, bo ktoś czegoś nie dopatrzył, źle zamontował, wysłał z wadą.

Stałam się „pisarką” reklamującą buble. Z różnym zresztą skutkiem, bo jak wiadomo tam, gdzie chodzi o zarabianie dużych pieniędzy, to klientów mają gdzieś, bo i tak na kimś zarobią.

Najprościej dojść do ładu z małymi firmami, które szybko starają się naprawić zaistniałą sytuację.



Jednak skłamałabym, gdybym napisała, że zajmowałam się tylko reklamacyjną pisaniną.

W zeszłym roku, upamiętniając okrągłe rocznice naszego życia, trochę pojeździliśmy tu i tam, ale o tym pewnie jeszcze kiedyś się rozwinę, wspominając te miejsca (dzięki, Frau Be, za inspirację – ja też się zakochałam w TYM miejscu, a kraj zjeździłam wzdłuż, wszerz i do góry 😉).





To, co ostatnio dało mi do myślenia, to pewna reakcja, która uświadomiła mi, że istoty wsiąkają w swoje środowisko, a wręcz uważają, że „to im się należy”.

I tak:

- żona będzie bronić przed policją męża, który ją bije, bo jej się wydaje, że bez niego sobie nie poradzi

- ktoś, komu nigdy się nie powodziło wierzy, że jest życiowym nieudacznikiem i nic w jego życiu pozytywnego zdarzyć się nie może

- osoba, której wbito w szkole, że nie nauczy się języków, nigdy nawet nie spróbuje się nauczyć, bo tamtą „diagnozę” uważa za pewnik

- a pies przy budzie…





A psu przy budzie pokazałam, że życie może stanowić szerszą perspektywę niż długość łańcucha.



Dostałam pozwolenie, żeby go do siebie zabrać. Jednak to nie takie proste – zima (musi gdzieś mieszkać, a w domu już jest pies, w dodatku z problemami behawioralnymi), będę unieruchomiona na jakiś czas, więc nie mogłabym się nim zajmować. I mąż…nie może się pogodzić, że jeden pies mógłby żyć w domu, drugi na podwórku. Mentalnie nie do przejścia.

Dla mnie nie. Nie ma rzeczy niemożliwych, choć te psy miały swoją szansę i jej nie wykorzystały (lub źle oceniłam sytuację – nie jestem przecież zawodowym treserem).





Pies z budy się bał, gdy zabrałam go, by pokazać mu świat. Widziałam po jego zmarszczonym czole, choć ta duża rasa nie należy do strachliwych. 
Każdy się boi, jeśli ma do czynienia z nieznanym. Stąpał powoli, obwąchiwał dokładnie – zapowiadało się na bardzo długi spacer. Zaznajamiał się z innymi psami od sąsiadów. Gdy minęliśmy domostwa i można go było spuścić ze smyczy, wcale nie zainteresował się tym, żeby przynosić patyki, które mu rzucałam.

Podkulił ogon i zaczął uciekać.

W kierunku domu. Byle dalej od wolności.

Ledwo udało mi się go dogonić. Byłam bardzo przestraszona! Nie znałam jego reakcji w konfrontacji z obcymi ludźmi, których spotkałby w drodze do domu.

To wtedy uświadomiłam sobie, że zarówno ludzie, jak i zwierzęta mają zakorzenione poczucie przynależności do danego miejsca i osób. Nawet jeśli pobyt w tym miejscu pozostawia wiele do życzenia.

Dogoniłam psa. Śmierdział budą i brudem.

Przytuliłam go mocno.

- Wiesz, jak mnie wystraszyłeś… - szepnęłam łapiąc oddech.



Oswajanie strachu może mi jeszcze trochę zająć.

Nie tylko psa. Moich bliskich także. Wszyscy się boją, że zabranie do nas psa z budy zagmatwa nasze i tak pogmatwane przez domowego psa życie.

Ja to widzę trochę inaczej. Może dlatego, że pokochałam tego psa, jak swojego własnego. 


Na psim przykładzie w końcu pojęłam, dlaczego ktoś, komu wydarzyło się coś złego, zawsze, mimo wszystko, szuka ukojenia na rodzinnej kanwie. Przyniosło mi to pewnego rodzaju psychiczną ulgę. Usprawiedliwiło coś, czego przez kilka ostatnich lat nie do końca potrafiłam zrozumieć.



                                 *             *             *





Znalazłam w necie muzyczną perełkę.

Chcecie wysłuchać? Naprawdę wycisza. 
Nazwałabym to muzycznym majstersztykiem.

Do napisania i wszystkiego dobrego w Nowym Roku 😎