sobota, 9 grudnia 2017

Góry, nasze góry czyli o tym, że kręcimy się w kółko - 2.10.2016

Miały być Bieszczady.
Słabo je znam.
Wyszło, jak zawsze – od jakiegoś czasu krążymy wokół Gór Sowich.
Przez to wszystko przebija się kawał historii...




Tymczasem gwoli wprowadzenia, zarekomenduję dwa miejsca, w których spędziliśmy trochę więcej czasu. Przecież trzeba jeść, pić i spać, prawda?


Znalezienie noclegu w tamtym okręgu, blisko miejsc, które nas interesowały, graniczyło z cudem. W niedzielę, w okolicy, odbywały się rajdy samochodowe (Walim) – przybyłych miało być sporo.
Każdy mój telefon z zapytaniem o nocleg z wyżywieniem, zbywano grzeczną, acz kategoryczną odmową. Miejsc na lekarstwo.
Osoby, do których się dodzwoniłam prosiłam, by zaproponowały mi inny nocleg, który warto odwiedzić: w miejscu ładnym, z sympatycznymi gospodarzami i dobrym jedzeniem.
Naprawdę niełatwo znaleźć takie miejsca!

Perełkę znalazłam sama. Miejsca zaproponowane przez inne osoby z regionu, albo już nie miały miejsc (rajd), albo organizowały wesele.


Domek wyglądał uroczo. Gospodarze pieczołowicie dbali o jego otoczenie. Choć wynajmowano tylko kilka pokoi (niestety bez wyżywienia), wyglądały one estetycznie  i kusiły wygodą.
Tak oto znaleźliśmy się u miłej gospodyni, we wsi Sokolec.
Filmik z tego miejsca znajdziecie tu.


Drugą perełką, którą polecam wszystkim bywalcom Gór Sowich, jest Szyprówka czyli Chata Pod Sową.
Mężczyzna, który stoi za barem, wszystkich traktuje z jednakową serdecznością, jakby byli jego dobrymi znajomymi. Naprawdę można się tu poczuć, jak u przyjaciela z wizytą.
To nie miejsce dla ludzi szukających wygód. Pokoje podobno są ciasne, korytarze wąskie, ale panuje tutaj specyficzny nastrój wyluzowania.
Może dlatego co jakiś czas podjeżdżają nowi goście, którzy po krótkiej chwili przebywania czują się tak, jak u siebie w domu – bez przerwy słychać głośne śmiechy. Niektórzy goście przybywają także ze swoimi pupilami – sprzyja temu mnóstwo miejsc do siedzenia na świeżym powietrzu. Z moich obserwacji wynika, że miejsce to upodobali sobie także motocykliści - spotkaliśmy tu ich trochę.
Przed budynkiem można usiąść przy ławach, dobrze zjeść, napić się (wybrać jedno ze 160 gatunków piwa!) i podziwiać piękne widoki, które widać z tego miejsca.


Gdyby zabrakło miejsc przy stołach, przygotowano palety dostosowane do siedzenia.
Warunki polowe, ale atmosfera tego miejsca czyni go wyjątkowym.
To prawdziwe miejsce z duszą.

Gospodarze mają swoją stronę na FB.
Nie omieszkałam nakręcić widoków, które roztaczały się z tego miejsca.



Ahoj, przygodo!
Do następnych opowieści o tym, co zobaczyliśmy w Sowich Górach :-P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz