niedziela, 10 grudnia 2017

Ciągle pada... - 24.09.2017


Wahania pogodowe powoli stają się normą - jak się rozpada, to potrafi tak rzęsiście, że woda stoi w polach, a w newralgicznych miejscach ogłasza się alarm przeciwpowodziowy.  Jak zacznie prażyć, to tak mocno, że wszyscy narzekają, iż w takich temperaturach nie da się funkcjonować.

Pamiętam lipiec tego roku. Burza, silna ulewa....
Rano wstałam i uwieczniłam na zdjęciach efekt działania natury.




Pomimo zawirowań pogodowych, lato było gorące.
Zeszłego roku susza spowodowała zanik grzybni. Grzybów na lekarstwo...
- Czy teraz będzie analogicznie i nie znajdziemy grzybów? - myślałam, jadąc skoro świt autobusem pełnym grzybiarzy w miejsce, o którym kiedyś napisałam post.
Siąpiło. Przygotowałam się na to - w plecaku znajdował się przeciwdeszczowy płaszcz.

Grzyby....ależ tak, były!
Na szczęście dla nas, grzybiarzy.
Las przywitał nas z otwartymi ramionami (czy nie powinnam napisać "konarami"? ;) )





A grzyby...
Zobaczcie sami :)




Piękne są, prawda?
Nawet te trujące. Pokusiłam się o sfotografowanie jednego z nich. Deszcz rozgościł się kroplami w jego kapeluszu.



A czy tu ktoś porwał grzybiarkę?
Nie...
Żeby móc robić zdjęcia, trzeba było dostać się do plecaka i wyciągnąć telefon.



Grzybów było w bród. Najwięcej maleńkich, które dopiero co rosną, ciesząc oczy grzybiarzy.
Pojadę znów za kilka dni i na pewno je znajdę - dorosłe, okazałe, nadgryzione przez żarłoczne ślimaki. A póki co, cieszę się tym, co mam :)



Tu grzybek, tam grzybek. Nazbierało się tego trochę. Szkoda, że wszystko skąpane w deszczu, w którym i ja skąpać się musiałam ;)

W domu trzeba to wszystko przetworzyć.
Bagatela. Zajęło mi to "jedyne" cztery godziny.



Następnym razem grzyby suszyć będę w profesjonalnej suszarce.
Szkoda, że wcześniej nie pomyślałam, że można by ją w końcu kupić...



A tymczasem pada i pada.
Nawet w moim ogrodzie zaczynają rosnąć grzyby...





Uwielbiam chodzić po lesie, a że czasem grzyby się chowają?
Cóż... prawa natury :)
Ciekawa jestem, czy podzielacie moją pasję zbierania grzybów.

*                           *                          *

 I jeszcze nut miłosnych kilka na te jesienne dni.
Bo ja marzycielką jestem.
I nic we mnie tego nie zabije.
Nawet dżdżysta pora ;)

https://www.youtube.com/watch?v=W5j3bSprL1k

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz