Obiecałam, że Was poprowadzę dalszymi szlakami Gór Sowich.
Pamiętacie, jakie miejsca Wam ostatnio pokazałam?
Tak, to były między innymi Sztolnie Walimskie.
Jeśli sztolnie, to i zamek Grodno – opłaca się kupić bilet z wejściem do tych dwóch miejsc.
Mankamentem
pobytu w okolicach Zamku Grodno jest brak możliwości zaparkowania
samochodu. Tym bardziej, że trzeba się zatrzymać przy głównej drodze i
pieszo dojść do celu.
Nawet
przy drodze trudno się wcisnąć. Pobocze jest bardzo wąskie. Nikt nie
pomyślał o parkingu dla zmotoryzowanych zwiedzających, których jest bez
liku.
Cel jest niedaleki, ale chwilkę trzeba się wdrapywać. Dla wytrwałych piechurów to betka.
Na wzgórzu czeka nas cel czyli zamek.
Grupy zorganizowane oprowadzane są przez przewodnika. My musieliśmy radzić sobie sami.
Ciekawie miejsce to przedstawia Wikipedia.
Jest zamek, musi być trup.
Szkielet skazańca wygląda wiarygodnie, kiedy tak siedzi przycupnięty przy murze…
Informacja na murze zamku jest czytelna i pokazuje kolejne etapy ewolucji tego miejsca.
Jeśli ktoś chce dokładnych informacji, musi kliknąć w zdjęcie.
Nieopodal wprowadzenia w historię zamku, wisi kolejna informacja:
zabójcy tworzyli rozmaite krzyże na znak pojednania z Bogiem i rodziną ofiary.
Zainteresowała
nas też sala z akcesoriami, które wykorzystywano do zadawania ludziom
tortur. Jak można się domyślać, nie zawsze winowajcy udowodniono winę.
Jednak karę wymierzano aż nazbyt skrupulatnie...
Przyrządy do łapania ludzi
Za pomocą tego żelastwa łamano winowajcom karki
Maski, w które zakuwano głowy zbrodniarzy
Podążamy coraz wyżej, żeby wspiąć się na samą wieżę zamku.
Po drodze robię różne ujęcia zamku.
Mijamy
także komnaty, w których oznaką tamtych czasów są rycerskie zbroje oraz
wypchane zwierzęta - typowa dekoracja w tamtych czasach.
Choć cierpię na lęk wysokości, na wieży udaje mi się zrobić krótki filmik.
Schodzimy.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na zamek i zmykamy dalej.
* * *
Celem naszej dalszej wędrówki będzie "Muchołapka".
Czy my będziemy łapać muchy?
Ależ skąd!
Muchołapka to dziwna budowla na terenie Muzeum Techniki w Ludwikowicach Kłodzkich.
Pomimo wprowadzenia w temat przez przewodnika, wciąż nie wiadomo o co chodzi.
Historia ta jest bardzo zagmatwana.
W murach kolumn znajduje się mnóstwo grubych wiązek kabli!
Niezwykle silne pole magnetyczne.
Czyżby Hitler chciał z tego miejsca wysłać w świat jakiś pojazd przenoszący się w czasie?
Takie cudo mogłoby dać mu przewagę w czasie wojny…
Bardzo ciekawie pisze o tym miejscu na swoim podróżniczym blogu Agnieszka.
Faktem jest, że sporo wcześniej wydobywano na tym terenie węgiel.
Różne były koleje losu tej kopalni. W końcu zamknięto ją definitywnie.
Powróćmy do muzeum.....
Dla zwiedzających, na obrzeżach placu, ulokowano pojazdy z czasów wojny.
Oczywiście nie omieszkałam nakręcić także małego przeglądu okolicy.
Wchodzimy do podziemi.
Temperatura jest wyższa niż w innych obiektach kompleksu Riese.
W historii Riese jest mnóstwo nieodkrytych niuansów.
Po zwiedzeniu TEGO miejsca, moja konsternacja jeszcze bardziej się pogłębia.
Molke tylko zamgliło mój obraz postrzegania przeszłości.
Może Wam się uda to wszystko pojąć.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz