Lato skłania nas do poszukiwania barw między roślinami.
A jak je złapać?
Najlepiej uwiecznić na fotkach.
I wiele osób wykonuje przepiękne zdjęcia!
Nie posiadam zdolności fotograficznych, a może sprzęt jest nie najwyższych lotów, ale czasem uchwycę jakąś ciekawą chwilę.
Nasz pies jest od dwóch lat najwdzięczniejszym obiektem do fotografowania.
Ma mnóstwo zdjęć, które nas bawią, zadziwiają i będą stanowić wspaniałą pamiątkę, kiedy go już nie będzie.
Tego dnia panował prawdziwy upał.
Pies rozłożył się w cieniu świerków - dobrego punktu obserwacyjnego na drogę.
Coś go chyba zaabsorbowało, bo zaczął przyglądać się źdźbłom trawy.
Osa, pszczoła?
Cóż mogło go tak zaciekawić?
Odwrócił się do mnie. Chyba nie połknął owada?
Ale co to?
Ktoś przejechał drogą.
Gdyby to był rowerzysta, pies już dawno byłby przy bramie.
Po co się ruszać, jeśli tylko przejechał samochód?
Szkoda nóg w taki żar....Nawet psich ;)
- Dam sobie spokój - pomyślał pies.
Jednak brama wciąż była obiektem jego zainteresowania.
Wszak za nią toczy się wiejskie życie, które słabo zna.
- Ale gdzie podział się bzykający owad? - zaczął dumać pies. - A dam sobie z nim siana. Śpiący się zrobiłem.
Jednak ja nie popuściłam.
Zaczęłam szukać owada, który umknął z paszczy psa.
Nie było go na pachnącym groszku.
Nie było go także na leczniczej jeżówce.
Oooooooooo, tu się pszczółka schowała.
Trzymajcie się ciepło :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz