Wszyscy już mają błysk, że można się przeglądać?
Zazdroszczę ;)
Pamiętam zimę roku (niech policzę)... 2000. Taka piękna równa data.
Na dworze trzaskający mróz. Gips (prawdziwy! skąd mogliśmy wiedzieć, że to gładź się kładzie) na ścianach naszych ścian. Za dwa dni Chrystus się narodzi.
Zamknięty pokój i mój mąż zdzierający sobie palce do krwi - to draństwo na ścianie trzeba jakoś wyrównać. Z racji naszej budowlanej niewiedzy, trzeba zetrzeć gips. Czy ktoś wie, jaki gips jest twardy?! O wiele później dowiadujemy się, że ściany równa się gładzią, która jest miękka, więc łatwo się ją ściera.
Ambitnie na ścianach mamy gips, więc nic tego nie ruszy, nawet gra w ping ponga, gdy walimy piłką, kiedy syn jest małym chłopcem, a my dbamy o to, żeby zapewnić mu jakąś ruchową rozrywkę.
Z tego gipsu same plusy, oprócz tego, że wtedy, gdy trzemy jest zima, okna w pokoju są otwarte, mąż zamknięty, żeby ten ziąb i pył nie szedł na pokoje.
Skończył, pomalował, a potem ja wzięłam ster w swoje ręce. Dzień przed Wigilią, malowałam na ścianie gwiazdki, bo tak sobie wymyśliłam. Wieczór zastał mnie wiszącą nad meblościanką z pędzlem w ręku - to były moje ostatnie malarskie wyczyny.
Nazajutrz była Wigilia.
Bo my zawsze na wariackich....
A teraz nie miało być na ostatnią chwilę. Sprawa rozpoczęła się w marcu i ruszyła z kopyta.
Jak ruszyła, tak stanęła. Na długie miesiące, bo osoba władna w temacie sobie... zapomniała, że ma wobec nas zobowiązania. Przypomniała sobie początkiem jesieni, kiedy zaczęłam naciskać męża, że sprawa ciągnie się niebotycznie długo, więc żeby pogonił pana od naszych spraw.
Próbował pogonić, ale mało skutecznie.
Pogoniłam ja. Coś się ruszyło, ale dalej marnie to wyglądało. O perypetiach biurowych nie będę wspominać - osoba władna coś tam zawaliła, nie dopilnowała pewnych dat i....klops.
Kiedy W KOŃCU udało mi się załatwić wszystkie dokumenty, zrobił się grudzień, a wszyscy fachowcy byli tak zajęci, jakby wszyscy posiadający dom chcieli wykonać to samo, co my.
Cudem udało się znaleźć kogoś, kto podjąłby się zadania dopięcia naszej sprawy na ostatni guzik.
No i mamy. Właściwie mieliśmy takie oto coś dwa dni temu:
Nic to.
Mam nadzieję, że zdążymy ogarnąć ten bałagan, a póki co chwalę innych fachowców/artystów, a moich "darczyńców". Kochani panowie i panie, dziękuję za te dzieła, które zrobiliście dla mnie z okazji świąt!
Udanego świątecznego wypoczynku w rodzinnym gronie 😘
Pociesz się, że nic nie mam posprzątane. A u Ciebie to prawie artystyczny nieład.
OdpowiedzUsuń:-)
Uporalam się częściowo z tym bałaganem. Na szczęście biorę sobie to wszystko na spokojnie, bez paniki 😉
OdpowiedzUsuńKiedy byłam w podobnych sytuacjach, moja mama mówiła: "ale potem będziesz miała ładnie", a mnie nerw brał taki, że Tobie tak nie powiem :) Za to życzę Ci żebyś w Nowym Roku miała jak najrzadszy kontakt z nierzetelną obsługą.
OdpowiedzUsuńTobie i sobie życzę, żebyśmy trafiały na sprawnych, szybkich w dzialaniu fachowców 😉. Dawniej wszystko robiliśmy sami. Nikt nie jest na tyle zdolny, zeby znac sie na wszystkim. Dlatego niech każdy robi to, czym zajmuje się na codzień 😎.
UsuńUdanych Świąt! 😀
No to biedna jesteś, bo roboty co nie miara, a czasu mało. Mnie zostało pieczenie i gotowanie, bo w tym roku spotkanie rodziny w Wigilię będzie właśnie u nas :)
OdpowiedzUsuńNie lubię niczego zostawiać na ostatnią chwilę.
Podoba mi się aniołek, robiony szydełkiem:)
Wesołych i spokojnych Świąt Ariadno:)
Nikt nie lubi na ostatnią chwile, ale na pewno znasz powiedzenie: jak się nie ma co się lubi, to lubi, co sie ma 😉.
OdpowiedzUsuńPo prostu tak wyszło, jak przed laty. Dlatego odpowiedziałam o tamtych remontowych perypetiach 😉.
Wspaniałego świątecznego biesiadowania, Barbaro 🙄
Albo lubi się to, co się ma, albo jakoś się toleruje, bo trzeba:))
UsuńDziękuję za życzenia Ariadno. tobie również życzę przyjemnych chwil w rodzinnym gronie:)
Mam nadzieję, że takie będą, kiedy już w końcu dotrę z pracy do wigilijnego stołu ;)
UsuńBuziaki ślę - miłego świętowania :)
Masz jeszcze trochę czasu, rodzinka pomoże i nadejdzie czas na świętowanie. U mnie już wszystko czeka na gości. Jeszcze tylko jakiś jabłecznik, ciasteczka, przyjemny zapach wydobywający się z piekarnika .. i gotowe.
UsuńSerdeczności wysyłam Ariadno :*
Wyrobiłas sie na medal 😀. U nas jutro pieczenie, ale najpierw muszę popracować, żeby nie było zbyt prosto 😋.
UsuńDobrej nocy 😀
Lubisz zaskakiwać rodzinę niespodziankami z garnka? Pierwszy raz zrobiłam schab z pomarańczami, ale jestem zadowolona, wyszedł pyszny. Za gotowaniem nie przepadam, wolę piec. Mogłabym to robić na okrągło, nawet dla samego zapachu w domu:)
UsuńPrzyjemnego przygotowywania się do świąt i ciekawych pomysłów życzę. (Jeśli masz coś ciekawego, możesz podrzucić przepis:)
Czasem zaskakuję. A mnie tam wszystko jedno - i piekę, i gotuję...z różnym zresztą skutkiem ;)
UsuńA co byłoby dla Ciebie ciekawe? :)
Co byłoby dla mnie ciekawe? Coś co jest mało popularne, nietuzinkowe:)
UsuńMnie pieczenie lepiej wychodzi. Czasem nawet dziwię się, że wyszło, bo próbuję coś pierwszy raz, zmieniam trochę proporcje , czasem daję zamienniki..po swojemu , ale widać, jeśli lubisz coś robić, to lepiej wychodzi. Takie pieczenie z pasją i z sercem :))
Miłego po świętach Ariadno:)
Barbara
Ja miałam podobnie kiedyś przed Wielkanocą, mąż stwierdził, że tylko poprawi kawałek ściany, bo rysa jest... odpadło pół tynku z dużej powierzchni i zrobił się remont w Wielki Czwartek, także rozumiem Twoje obawy :-)
OdpowiedzUsuńAle co tam, pięknie będzie !
Ja miałam podobnie kiedyś przed Wielkanocą, mąż stwierdził, że tylko poprawi kawałek ściany, bo rysa jest... odpadło pół tynku z dużej powierzchni i zrobił się remont w Wielki Czwartek, także rozumiem Twoje obawy :-)
OdpowiedzUsuńAle co tam, pięknie będzie !
Wrrrrrrrrr....nie ma jak remont tuż przed świętami ;)
UsuńJasne, że będzie pięknie! Wiosna idzie! Ma być 9 stopni :)
U mnie jakby ktoś bombę wsadził. Nie wiem w co ręce włożyć. Ale co tam, jakoś to będzie. Jeszcze jestem głównym organizatorem Wigilii w szkole u syna.
OdpowiedzUsuńŻyczę Gospodyni tego bloga i wszystkim gościom Wesołych, radosnych Świąt w miłym gronie.
Magda
A dlaczego u Ciebie taki galimatias? Też coś kujesz, przesuwasz, czy malujesz? ;)
UsuńW każdym razie udanych świąt, Madziu! :)
Najważniejsze , że zapasy są,a pies przecudnej urody wszystkiego pilnuje, by majstrzy nie wypili. U mnie zawsze było na ostatnią chwilę, bo najpierw pracowałam, potem wszystkiego dopilnowywałam. A teraz życie mnie przymusiło i spasowałam. Na przyszłe Święta będzie lepiej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIwonko, psa to ja pilnowałam, żeby majstrów nie pogryzł, bo wiesz jaki on jest....zadziora po przejściach. Tośmy siedzieli zamknięci przez dwa dni w jednym pokoju. W trzebi dzień poszłam na cały dzień do pracy - wtedy też przyszły "majstry". Wracam z pracy późną nocą, a tu ściana ma rysę od pazura, firanki z ząbek poodpinane, a pies się cieszy, że w końcu dotarłam. Dotarłam, a jakże i zaraz za sprzątanie ( po 22). Można zwariować...hm...
UsuńPies nie lubi być sam, jeśli w domu obcy ludzie, to i wyżywał się na ścianie i firance :(
Serdeczności Iwonko :)
A ja zdecydowanie najlepiej działam pod presją czasu i własnie "na ostatnią chwilę". I lubie sie lenić...a porządek? Pzeciez na co dzień nie jest brudno :)
OdpowiedzUsuńMnie też zazwyczaj wychodzi na ostatnią... I też potrafię się sprężyć. W ogóle nie mam parcia, żeby było sterylnie, jak w szpitalu ;)
UsuńW te święta jakby więcej czasu na przygotowania. Dzisiaj mam wolne więc już dziś ogarnę większość rzeczy a zostanie jeszcze czas jutro i przed wigilią. Najgorzej jeśli wigilia przypada gdzieś w środku tygodnia, wtedy jest problem aby z wszystkim zdążyć.
OdpowiedzUsuńTo zależy. Jeśli pracuje się tak, że w sobotę i niedzielę wolne, na pewno lepiej żeby święta wypadały w weekend. A co zrobić, jeśli w weekend i tak się pracuje? ;) No to właśnie muszę ogarnąć wszystko w "międzyczasie", między powrotami z pracy ;) W niedzielę pracuję do 19 :) Co Ty na to?
UsuńNas tylko dwoje
OdpowiedzUsuńwięc ze spokojem.
Pozdrawiam.
To faktycznie minuta dwie i już ;)
Usuńja wprowadzałem się do mieszkania tuż przed świętami. A kiedy samochód dostawczy odjechał, a ja wniosłem skromny dobytek do środka i zdążyłem podłączyć lodówkę - weszli goście. zajęli fotele przysunęli stolik i czekali aż się ich obsłuży kawą, szklaneczkami, kieliszkami, talerzykami, a my z żoną i półrocznym pisklakiem cali mokrzy szukaliśmy chwili, żeby pojechać na zakupy, bo mrożenie powietrza w lodówce wydawało się głupie.
OdpowiedzUsuńa kiedy szwagier wygłosił komunikat, że może wreszcie byśmy z nimi usiedli, to się zagotowałem. nie chcę psuć nastroju, więc tu zakończę historyjkę.
spokojnych świąt z tymi, do których warto się przytulać.
Trzeba było usiąść i wyciągnąć z lodówki na talerze...pokrojone powietrze hihihihi ;)
UsuńNie miałam kiedy sprzątać, nie mam posprzątane i w najbliższym czasie mieć nie będę. Święta to nie wizyta Sanepidu i wcale nie wiem, dlaczego miałabym się zabijać. Nareszcie będzie trochę wolnego, więc zamierzam to wykorzystać na odpoczynek.
OdpowiedzUsuńJa też się nigdy nie zabijam - możemy sobie podać ręce ;)
UsuńNie powiem, żebym zaszalała z porządkami...nie to co kiedyś-jak moje dziecko mawiało "jak w laboratorium"....Te czasy już minęły...no przecież staram sie ogarniać na bieżąco.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się...niech tym razem będzie Hardcorowa Wigilia :)
Spokojnych Świąt Ariadno.
P.S. Piekne dzieła otrzymałaś.
Znajoma.
Piękne, dlatego je pokazuję :)
OdpowiedzUsuńHardcorowo nie będzie, mam nadzieję ;)
Buziaki ślę. Świętuj tak, jak lubisz ;)
Chyba nie do końca mogę tak jak chcę.....Dzieciaki mnie zgarniają...a to już nie jest u siebie :)
UsuńOj tam, oj tam, ale nie będziesz sama.
UsuńPsina na pewno pojedzie z Tobą :)
Ja nie jestem sama.
UsuńSonia zawsze ze mną :)
Wiem, wiem... Pies to towarzysz innej natury :)
Usuńach te remonty i fachowcy :)
OdpowiedzUsuńa dzieła piękne sa zrobione piękne :)
pozdrawiam serdecznie
i dużo spokoju na święta życze
I wzajemnie - spokoju :)
UsuńKochana, spokojnie. Wigilia i Święta odbędą się bez względu na to, czy będzie posprzątane, czy też nie. A trzej królowie nie będą przecież w Twojej kuchni z białą rękawiczką szukać kurzu;)
OdpowiedzUsuńSpokojnych Świąt!
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Mam nadzieję, że nie będą i nie wylezie z nich perfekcyjna pani domu hihihihihi
UsuńWesołych Świąt, Agnieszko :)
Mialam posprzatane, ale szykujac sie na swieta niezle nabalaganilam:) Wesolych świąt.
OdpowiedzUsuńTo może nie trzeba było się szykować? ;)
UsuńTakie urozmaicenie świąt będzie długo wspomnieniem. Bałagan nikomu nie przeszkadza, jeśli atmosfera jest serdeczna.
OdpowiedzUsuńŻyczę magicznej gwiazdki spełniającej życzenia.
Serdeczności
Na razie jest serdecznie. Nawet na szmacie ;)
UsuńWspaniałych świąt dla Ciebie, Ultro :)
Remonty dzień przed Świętami są najlepsze !! ;o)
OdpowiedzUsuńSerio? No nie wiem... ;)
UsuńPiękne ozdoby świąteczne :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się podobają, choć nie ja je robiłam ;)
UsuńAkurat ze sprzątaniem nie mam tyle problemu, bo go w miarę jakoś utrzymuję, więc nie mam porywów na miotłę z obłędem w oczach - BYLE ZDĄŻYĆ! - na spokojnie wszystko się zrobi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oooooo, jeśli chodzi o mopa, to u nas jest w ruchu co najmniej kilka razy dziennie ;)
UsuńJestem spokojna - zdążę :)
Dziś sprzątam i mam nadzieję dziś to ukończyć.
OdpowiedzUsuńzyczę TOBIE SAMYCH RADOŚCI, SPOKOJU I OBYŚ W TE ŚWIĘTA ODPOCzĘŁA Pozdrawiam ciepło
W święta odpocznę, ale jutro jeszcze nie ;)
UsuńDopiero wieczorem :)
Udanych świąt, Moniko :)
A u mnie cala gora ubran lez ydo poskladani ai poprasowania, zaleglosci z trzech tygodni. Chyba zostanie na po swietach :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Zostaw Iwonko. I tak dużo pracy ;)
UsuńSprzątanie na święta? Nie w moim domu! :D
OdpowiedzUsuńAle ugh, sprzątanie po remontach to z reguły prawdziwy koszmar...
Eeeeeee, nie sprzątasz? Nie wierzę ;)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku miałam podobne perypetie przed Świętami. W październiku rozpoczęliśmy remont łazienki, który wg fachowców miał trwać 3 tygodnie. Po 3 miesiącach nadeszły Święta, a remont nadal był w toku. :-( Ze łzami w oczach sprzątałam wszechobecny pył i gruz, by mimo wszystko postawić choinkę... :-)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że u Ciebie to była jednak większa masakra!
UsuńAle teraz na pewno masz super :) Takie poświęcenie się opłaci ;)
Jak na razie mam tylko dookoła remonty. Choć był czas co też wszystko było do góry nogami.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko już powoli do normy wraca?
Cóż, taka tradycja czy się chce czy mniej chce coś należy wrzucić na ruszt. :)
Pozdrawiam!
Remont był zaledwie kilkudniowy. Nie zmienia to faktu, że trochę się nabrudziło....
UsuńPozdrowienia poświąteczne ślę :)
Ale cudeńka. :)
OdpowiedzUsuńPiękne szopki. Wzbudzają chęć posiadania i odnawiają myśl by powolutku nazbierać figurek i stworzyć swoją, która by pod choinką stać mogła...jedna...dwie figurki....powolutku...może nawet uda się samej je pomalować...żeby tylko nie zapomnieć pomysłu i coś zrealizować do kolejnych świąt. Dziękuję za nieświadome przypomnienie.
OdpowiedzUsuńProszę :)
UsuńWitaj Ariadno. Nie długo w ogóle nie będzie gdzie blogować. Zapraszam Cię serdecznie do siebie. :) .
OdpowiedzUsuńMyślisz, że inni podążą śladem Onetu?
UsuńAle jeśli remont masz zrobiony przed Nowym Rokiem do wszystko jak należy będzie. :) Tak mówią różni mądrzy wróżbici i tacy tam.
OdpowiedzUsuńJa już jestem w szponach jedzenia nieco, bo jeść lubię. W końcu etykietek pod wpisami dotyczącymi jedzenia jest coraz więcej.
Pozdrawiam przed Sylwestrem. :)
To nawet nie był remont. Raczej pewna instalacja ;)
OdpowiedzUsuńA my już zjedliśmy wszystkie świąteczne potrawy i (święty) spokój :) W lodówce znów jest tylko... światło ;) Prawie :)