W życiu różnie bywa – raz powodzi nam się lepiej, raz gorzej.
Nie bez wpływu na egzystencję mają też nasze nałogi.
Nie o nałogach rzecz będzie, ale o ich konsekwencjach.
Nie
będę grzmieć, niczym ksiądz z ambony, że „nie wolno”, „nie powinno się”
(pić, palić, zdradzać, ćpać itp.). Po co? Może w takiej chwili powinnam
jedynie przypomnieć posiłkując się Biblią:
‘Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem”.
Kobieta, jak każda inna.
Tylko w życiu bardziej pod górkę.
Albo tak sobie wmówiła – ona i jej mąż.
I tego się trzymali sądząc, że niczego więcej nie udźwigną…oprócz tego kieliszka wódki.
I jeszcze jednego, i jeszcze.
Czas
płynął. Alkohol wyrzeźbił im twarze, pozostawiając je wesołymi, gdy „po
kieliszku” i smutnymi, gdy na trzeźwo przypominali sobie, że pod górkę.
Tak niesprawiedliwie, więc trzeba się napić, żeby zapomnieć.
Śmierć zabrała jego, a ją oszczędziła.
Dość szybko zrozumiała, że trzeba coś zmienić.
Rzuciła to wszystko w diabły!
I…. zwariowała.
Efekt odstawienia? A może śmierci małżonka?
Stała się kimś innym we własnym ciele.
Wariactwo ma wiele twarzy.
Można „zwariować”, gdy wyda się za dużo pieniędzy.
- Zwariowałaś!? Na co wydałaś tyle kasy? – wrzeszczy na żonę mąż.
- Potrzebowałam TEJ sukienki – broni się ona.
Można zwariować, gdy umrze ktoś bliski, kogo kocha się nad życie….popaść w depresję, zamknąć się w sobie, stracić sens życia.
- Zwariowała, gdy umarł jej mąż. W ogóle nie wychodzi z domu – mówią o niej sąsiadki.
Ludzki umysł jest bardzo kruchy…
Lecz ona inaczej zwariowała – nie poszła do pracy.
W ciągu kilku dni przemiana osobowości szła tak szybkim tokiem, że dla jej dobra zabrano ją do szpitala.
Po kilkudziesięciu dniach przywrócono ją społeczeństwu, jako osobę zdrową, zdolną do pracy.
Z pracy została zwolniona.
Wynajmowane mieszkanie jej wymówiono.
JEDNOCZEŚNIE.
Albo
jestem taka naiwna myśląc, że ludziom trzeba dawać szansę, jeśli tylko
chcą z niej skorzystać, albo za dużo we mnie empatii, że się tak
przejmuję losem tej kobiety.
Jestem zdegustowana faktem, że kopie się leżącego.
Wiem, wiem….jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.
To może znów: „kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem”…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz