niedziela, 10 grudnia 2017

Miłość bez granic - "kocham cię, draniu...." - 1.11.2017

W zasadzie nie narzekam na swój los.
Przywykłem, że żyję tak, a nie inaczej.
Nie da się żałować z powodu tego, czego się nie zna.

Niedawno mówili, że jestem stary.
- Jak to stary? – pomyślałem – Mam przecież dopiero 8 lat!
Czy oni chcieliby, żebym już umarł?


Do niedawna miałem swoją panią.
Wyprowadziła się do innego domu i tym oto sposobem zostałem z jej dziećmi.
Choć, że z nimi, to za dużo powiedziane – mieszkam sam. W budzie.


Młodzi, jak to młodzi – nie mają do mnie cierpliwości.
Nieraz na mnie krzyczą, gdy próbuję się do nich zbliżyć. Zresztą, jak mógłbym domagać się pieszczot, jeśli łańcuch jest za krótki – nie doskoczę.


Pewnego razu słyszałem, jak ta pani, która przychodzi mnie dokarmiać, wszczęła kłótnię.
- Jak możesz wrzeszczeć na tego psa? Co on ci zrobił? – krzyczała – Chyba jego jedyną winą jest to, że tkwi przy budzie. Jak kołek. Bez jedzenia i picia. Jak ja mu nie dam, to usycha z pragnienia!
Nie rozumiałem za bardzo o co chodzi, bo przecież mnie to wcale nie przeszkadza, że na mnie krzyczą,  kocham ich bezapelacyjnie. Jak tylko pies potrafi człowieka.
Gdy wychodzą z domu, to taka tęsknota mnie ściska, że muszę wyć. Tak ich kocham!
A kiedy wracają, to nie mogę się nacieszyć. I skaczę, i skaczę. Z radości, że już wrócili, a oni krzyczą, bo nie lubią, kiedy tak się cieszę. Może dlatego, że ode mnie śmierdzi. Kto by chciał głaskać śmierdzące zwierzę.
Ostatnio widziałem, jak moja dawna właścicielka przyjechała w odwiedziny z malutkim psem. Trochę było mi przykro, że mnie nie wzięła, a nowy zajął moje miejsce. Obawiam się tylko, że podzieli mój los – przestanie pachnieć szczeniakiem i wyląduje w budzie. Bez jedzenia i picia. Jak ja.
Moja była pani lubi małe pieski. W naszym domu przewinęło się ich bez liku. Co się z nimi stało, gdy dorosły? Pojęcia nie mam…


Lubię tę panią, która mnie karmi. Gdy odchodzi, patrzy na mnie takim wzrokiem, że aż serce mi się ściska. I tak ładnie do mnie mówi: „moje serce”. A jakie ja jej serce, skoro nie jestem jej? Raz tylko u niej byłem, ale ona też ma psa. A ten pies też ma duży problem, bo był bity przez pierwszego właściciela. I był zazdrosny, że przyszedłem. A ja jestem większy i chciałem rządzić. I dlatego byłem tam tylko raz. Może dlatego, że z tamtym psem nie przypadliśmy sobie do gustu.


Dziś chyba jest jakieś święto. Pełno ludzi tu się kręci. A moi właściciele wystawili moje miski przed budę. Może żeby wszyscy widzieli, że mam jedzenie i picie. Nie wiem tylko po co skrócili mi łańcuch. Może żebym nie obskakiwał gości, gdy przyjadą….? Wszyscy dzisiaj gdzieś jadą. Tylko ja nie pojadę. Nawet za daleko nie pójdę, bo gdzie.


Nie myślę o tym, że mam źle, choć ta pani, która się kłóciła o to, że mają na mnie nie krzyczeć mówiła, że mam źle. Nie wiem, co to znaczy „źle”?
Jeszcze żyję, więc chyba jest dobrze. Inne psy nie mają tak dobrze.
Słyszałem, że pewna starsza pani uśpiła swego psiego przyjaciela, bo jej się znudził i trochę przeszkadzał. A inna kazała uśpić swego kudłacza, bo ugryzł jej gościa. Za jeden raz? Może ten pies wystraszył się tego kogoś, więc ugryzł? Kto by tam pojął psią psychikę…
W mojej wsi mieszkają też tacy państwo, którzy sami zabili swego psa, bo….miał sraczkę. Oni to chyba są dobrzy, przynajmniej mówią, że tacy są. I chodzą do kościoła. Podobno ci, którzy chodzą, są dobrzy, bo tak uczy ich ta wiara.




Ludzie myślą, że zwierzęta nic nie rozumieją.
Ale rozumieją.
I czują.
Tęsknią, cieszą się i smucą, aż im się jeść odechciewa.
Bo w głębi duszy kochamy ludzi nad życie.
Bez względu na to, jacy są.

*                              *                              *

Wybaczcie, z przyczyn osobistych, nie odniosę się do Waszych komentarzy.
Dziś święto,  o którym wszyscy pamiętamy i w szczególny sposób pielęgnujemy pamięć o umarłych.
Szkoda, że ludzie nie pamiętają o tym, że należy także szanować życie.
Nie tylko ludzkie....

https://www.youtube.com/watch?v=BiQIc7fG9pA

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz