Pewnego dnia przeczytałam książkę.
Prawie rok temu.
Pomyślałam, że kiedyś przyda mi się z niej cytat.
Oto on:
„Jakaś
para przeszła obok samochodu, potrącając zewnętrzne lusterko od jej
strony. Oboje wyglądali na solidnie pijanych. Kobieta miała okrągłą,
napuchniętą twarz i trochę wysadzone oczy, mężczyzna przeciwnie –
policzki miał wąskie i zryte głębokimi bruzdami. Szli w kierunku
niewielkiego marketu, kilka metrów za nimi wolnym krokiem wlókł się
kilkuletni chłopiec. Przeszedł obok Izy z opuszczoną głową i bezwładnie
zwisającymi wzdłuż chudego ciała rękami, łypnąwszy na nią smutnym okiem.
Nie umiała stwierdzić, czy jest do nich podobny i czy to ich dziecko.
Wszyscy troje wyglądali równie nijako.
Z
lekka się zataczając, kobieta weszła do sklepu, mężczyzna został przy
wejściu, wygrzebując niedopałki z kosza na śmieci. Chłopiec stanął w
niewielkiej odległości od niego i oparł się o ścianę. Izie przemknęło
przez myśl, że gdyby ten dorosły nie był pijany, przypominaliby
bohaterów włoskiego kina społecznego z połowy ubiegłego wieku. Nie, to
nie jest kino, to rzeczywistość.
Kobieta
kupuje alkohol, a cierpliwy małżonek chwiejnie czeka na towar pod
sklepem. Jemu by nie sprzedali, babie łatwiej. Kiedy dostaną to, po co
przyszli, odpłyną w swoje plebejskie nirwany i komunikacja między nimi a
kosmosem będzie stopniowo zanikała, aż osiągnie zero.
Tylko
nie bardzo wiadomo, co tutaj robi ten dzieciak. Niestety, Iza akurat
dobrze wiedziała, co on tu robi. Chodzi za nimi, aby ich pilnować.
Prędzej czy później jedno z nich wyrżnie o chodnik albo stoczy się do
rowu i chłopak pospieszy z pomocą.
Wystarczająco
wiele podobnych sytuacji zanotowała w swojej dziennikarskiej karierze,
aby gruntowanie zapoznać się ze świadomością i z wyobraźnią dzieci
alkoholików. Niektórzy z nich przyjmują rolę bohaterów, chcą zaradzić
złu i rozwiązać wszystkie problemy rodziców za pomocą tytanicznego
wysiłku. Sprzątają, gotują, zdobywają jedzenie, czasem podcierają
bełkoczących tatusiów czy mamusie, żeby tylko zasłużyć na lepszy los. I
nie ma za bardzo co z tym zrobić, ponieważ one właśnie tego chcą i
potrzebują. Te dzieci są przekonane o swojej misji i latami nie ustają w
wysiłkach, żeby je wypełnić. Tragizm całej sytuacji polega na tym, że
nie mają szans na zwycięstwo, a zapłatą dla nich będzie zwichnięta na
resztę życia psychika.”
Ludzie w nienawiści
Krzysztof A. Zajas
I tyle.
Adekwatnie.
Przypuszczałam, że kiedyś zdarzy się taki moment.
Nie będę tego komentować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz