sobota, 9 grudnia 2017

O wciąganiu, którego już dawno nie robiłam - 20.10.2016

- Bo to dziwna kobieta była... - być może usłyszę (nad sobą), kiedy mnie już nie będzie.
Bo jak to?
Żeby nie lubić chodzić po sklepach?
Przecież kobiety to uwielbiaaaaaaaaają!
Jednak...raz mnie zmusiło, bo w naszym mieście mopa na lekarstwo. Nie, nie takiego zwykłego. Takiego, który pięknie zmywa po psich łapach (obłoconych) i po ptaszku, który lata, gdzie chce, a tylko na noc "się kładzie" do swojej klatki.
- Mop, jak mop - każdy powie.
- Nieeeeee, moi drodzy. Ten stary był z materiału, który przypominał mikrofibrę. Jak na złość nie można aktualnie takiego kupić. W całym mieście, psiakość i na psa urok (brudnych łap).
Sklep był mi potrzebny praktycznie.
Do zakupy mikrofibry na patyku.
Mikrofibry niet, za to w sklepie, w którym mydło i powidło, wszystko było. Łącznie z tym, czego akurat nie szukałam, ale znalazłam.
I teraz sobie będę ciągnąć.
A co? Już dawno tego nie robiłam.
I żeby Wam głupoty do głowy nie przychodziły, wyjaśnię szybko, a może lepiej od razu fotę wrzucę - blendujesz, wlewasz i masz - możesz ciągnąć.
Fajne toto i zabawę mam jak małe dziecko, bo i witaminy mogę wciągać - szybko i na temat. Prawdziwą bombę witaminową do żołądka w dwie minuty. A co? :lol:



Pamiętacie, gdy uczyliśmy się na przedmiocie zwanym plastyką o tym, że gdy zmieszać wszystkie kolory (każdego w takiej samej ilości), otrzymamy kolor....szary?
To fascynujące, bo mnie tylko z kilku kolorów i to w różnych proporcjach też udało się stworzyć coś, co przypomina szarość.
Użyte kolory to:
- pomarańczowy mandarynkowy
- żółto-bananowy
- fiolet śliwkowy
- zieleń wraz z bordem sałat.
Sami zobaczcie efekt powstania mego coctailu.



Naprawdę smaczne.
No to ciągnę! 8-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz