Zachorowała. Bolało ją gardło, kaszel nie dawał się wyspać.
Stwierdziła, że musi zbadać się u lekarza.
Może to początki zapalenia płuc…?
Zadzwoniła do swojej przychodni.
- Niestety, wszystkie bloczki są już wydane – usłyszała od kobiety z rejestracji.
Gdyby tylko nie czuła się tak źle, mogłaby odpuścić.
Jednak choroba nie ustępowała.
Wieczorem zachorowało jej kilkuletnie dziecko.
- Co to za paskudny wirus? – pomyślała – Trzeba podejść na dyżur. Tam przecież ktoś w końcu nas przyjmie…
Jak pomyślała, tak zrobiła.
Przyjęła
ją pewna pani doktor. Chora przyznała się, że próbowała dostać się do
jednego z lekarzy, którzy przyjmowali rano. Jednak odmówiono jej
badania.
- W jakiej przychodni pani była? – zapytała lekarka.
Kobieta wymieniła nazwę.
- Przyjmowałam tam dzisiaj. Trzeba było zaczekać. Może bym panią przyjęła... To był dla pani test na inteligencję.
Czy
chora okazała się mało inteligentką pacjentką, czy też pani doktor
ujawniła swoje prawdziwe oblicze, okazując się nieżyczliwym lekarzem?
Jak myślicie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz