Czekamy na urlop, niczym spragniony na odrobinę wody.
Torby spakowane, a my ruszamy w nieznane.
Na miejscu okazuje się, że czas za szybko płynie – pora wracać już do domu.
Nie będę pisać Wam o swoim wyjeździe, lecz o paru perełkach, na które natknęłam się spacerując po nadmorskim mieście Niechorzu.
Pierwszego „jajka niespodzianki” nie zdążyłam sfotografować, gdyż na drugi dzień zmieniono szyldy nad wejściem do sklepu.
Napis
na budynku sugerował, że w sklepie można zaopatrzyć się w napoje
alkoholowe, a gdy zaglądnęło się do środka, na półeczkach grzecznie
czekały na klientów... książki.
Czy po wakacjach będzie można nabyć tu trunki? Któż to wie 8-)
Jak w każdym nadmorskim kurorcie, dba się o to, żeby turysta nie chodził głodny.
Rybki z pieca, potrawy z grilla i nieśmiertelna pizza – podstawowe dania, którymi kusi się przyjezdnych.
Gorąca
pizza? Dlaczego nie? Z afisza przed pizzerią dowiaduję się, że danie
może wpływać pobudzająco na nasze zmysły. Szkoda, że autor rymowanki nie
zna zasad pisowni….
O
poranku wybieram się nad morze. Podobno wtedy w powietrzu jest
największe stężenie jodu. Wychodzę z plaży, otrzepuję z piasku stopy,
przysiadam na ławeczce. Przy wyjściu duża tablica z zarysem nadmorskich
miejscowości.
Czytam,
czytam, oczom nie wierzę: ”turysto, pozostaw brzeg w stanie
niepogorszonym”… Pierwszy raz spotykam się z takim sformułowaniem. A
może ja niesłusznie się czepiam? ;-)
W każdym razie, po kilku dniach pobytu nad morzem, zostawiłam wszystko w „stanie niepogorszonym” i wróciłam do domu :lol:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz