środa, 14 lutego 2018

"Tykanie"w urzędach - czy to norma?




Wszedł do biura.

Za kontuarem siedziała kobieta.

Naprzeciwko niej jakiś interesant.

- Do widzenia, panie…. – tu kobieta wymieniła imię mężczyzny.

Pożegnali się, wyszedł.

- Proszę – zagadnęła przybyłego.

- Przyszedłem… - i tu powiedział, co go sprowadza.

- Chcesz przedłużyć… - wymieniła sprawę.





Świat się nie zawalił.

Zegar nie stanął tylko dlatego, że urzędniczka powiedziała do niego na ty, jak gdyby znali się, jak łyse konie.

Tylko czy to jest profesjonalne zachowanie względem klienta, który przyszedł załatwić swoją sprawę, nawet gdyby miał TYLKO 25 lat….? 😯



Zdjęcie pochodzi z darmowej strony Pixabay


61 komentarzy:

  1. Ja osobiście bym sie tak nie odezwała do młodego człowieka.Szacunek przede wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę :)

      Mój syn wygląda młodo, bo to o niego właśnie chodzi ;)
      Jednak czy to powód, żeby kobieta go "tykała"?

      Usuń
  2. No nie profesjonalnie... w żadnym wypadku. Choć jak do mojego dwudziestoletniego syna, przedszkolak zwróciło się per proszę pana, to poczuł się bardzo staro ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Zaraz ustawiłabym delikwenta do pionu! Już i tak szlag mnie trafia na to chamsko-protekcjonalne spoufalanie się, czyli zwracanie się do klienta per "pani Kasiu", "panie Pawle". Drę gębę, że sobie nie życzę, bo jeśli nikt ich nie wychował, to przynajmniej niech mają te świadomość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Delikwenta? Chyba delikwentkę ;)

      "Pani Kasiu" jakoś mi nie przeszkadza, ale rąbanie na ty już tak ;)

      Usuń
    2. Pani poczuła się ważna, a młody człowiek, który z trudem doczekał się dorosłości był urażony. Jedno i drugie się często zdarza

      Usuń
    3. Ariadno, ja tego "delikwenta" potraktowałam szeroko, jako wyraz obejmujący płeć każdą, bo jeśli zdarzyło się raz, to tylko kwestia czasu, kiedy zacznie powtarzać się nagminnie.

      Usuń
    4. Teraz pojęłam tę "szerokość".
      Faktycznie można mówić o młodych, że z trudem wchodzą w dorosłość - przecież czeka się na nią, jak na wyzwolenie, zbawienie. Kiedy jest się już dorosłym, chciałoby się wrócić do czasów luzackiego dzieciństwa :) Taki życiowy paradoks...
      Co do urażenia - mój syn jest raczej skromną osobą i nie ma przerośniętego ego. Zapytał z ciekawości, co o tym myślę, a ja zaraz dodałam, że opiszę tę sytuację. I tu nawet spotkałam się z jego dezaprobatą, choć w końcu się zgodził ;)

      Usuń
  4. Zauważyłam, że moi synowie też bardzo szybko z obcymi w swoim (mniej więcej wieku) przechodzą na ty. Mnie to nie razi. Nawet mi się podoba. Inaczej jest kiedy urzędniczka mówi do mnie "pani - moje imię i jeszcze zdrobniale". No żesz...Nie reaguję, bo pewnie takie mają zalecenia, a mnie zależy żeby szybko załatwić sprawę, ale uważam to za bardzo protekcjonalne i nie wzbudza to mojej sympatii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podzielam ten pogląd

      Usuń
    2. A ja reaguję. Dostaję piany na ustach i mówię stanowczo, że nie życzę sobie spoufalania.

      Usuń
    3. Każdy jest inny, a teraz panuje taki trend, że szybko przechodzi się na ty, ale dotyczy to przede wszystkim miejsca pracy. Trudniej się pracuje, gdy do koleżanki, która wykonuje tę samą pracę, mówi się per pani. Rzecz się ma zupełnie inaczej, jeśli sprawa dotyczy przełożonego - tu zachowuję dystans.

      Młodzi jeszcze szybciej zaczynają mówić sobie po imieniu, ale dotyczy to mniej więcej tej samej grupy wiekowej. Trudno mi mówić przez "ty" do koleżanki starszej o kilkanaście lat, jeśli przez 10 lat mówiłam pani. Trudno mi się przemóc, choć ona zaproponowała.
      Sytuacje są rozmaite, a przechodzenie na ty jednym przychodzi prościej, innym trudniej.
      Niemniej w urzędach rzecz się ma inaczej - jest sprawa, urzędnik i klient. I tu powinien być zachowany dystans, chyba że osoba, do której przychodzę, jest mi znana od lat, bo odwiedzam jedno i to samo biuro. Niedopuszczalne jest, że rąbać na ty przy pierwszym spotkaniu. Oczywiście to, że ja tak uważam, nie zmienia faktu, że nie wszyscy muszą mieć takie samo zdanie...

      Usuń
    4. I zgadzam się z Tobą w zupełności.

      Usuń
  5. Tam się jeszcze buduje. Zobaczymy jak w tym roku wyjdzie. Czas pokaże. Pozdrowienia póki co ze "stolycy"

    Tak nie powinno być absolutnie. Policja a dawniej milicja też mieli tendencje do "tykania" Nie tak dawno mnie policjant powiedział do mnie na "ty" Bardzo się wkurzyłem i chciałem iść w tej sprawie na policję ale dałem spokój. A raz na Ty powiedziałem do koleżanki w pracy. Wtedy mi odpowiedziała "panie Wojtku to ja muszę zdecydować czy będziemy na ty" No i zostało tak, że na ty byłem zw wszystkimi w pracy oprócz Niej. Różnie to bywa. Bywają większe problemy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej Twojej "stolycy" wnet się znajdę. Z przymuszonej woli, dodam ;)

      O braku profesjonalizmu policji nieraz miałam okazję się przekonać. Nie chciałabym obrażać tej grupy zawodowej, ale czasem wydaje mi się, że ludzie ci balansują na granicy...prostactwa. Takie mam obserwacje...

      Usuń
  6. Zdarzają się dużo gorsze, wręcz prostackie odezwania. Mnie ostatnio w rejestracji w przychodni jakaś pani w okienku powiedziała: "Pani siada i czeka". Myslałam że ją zamorduję spojrzeniem, ale opanowałam się i grzecznie zapytałam: "Jaką panią ma pani na myśli"? Spojrzała na mnie jak na nierozgarniętą babę... Nic do niej nie dotarło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu przypomina mi się fragment pewnego polskiego filmu, gdzie do gabinetu lekarskiego wchodzi starsza kobieta.
      - Niech wchodzi - mówi lekarka siedząca za biurkiem.
      - Niech się pocałuje w dupę - reaguje staruszka i wychodzi pokazując lekarce plecy ;)

      Usuń
    2. To był film "Pora umierać" ze wspaniałą rolą Danuty Szaflarskiej.

      Usuń
    3. o, to, to, najlepsza odpowiedź.

      Usuń
    4. Dobra jesteś, Stokrotko :)

      Usuń
  7. Zachowanie nieprofesjonalne, nawet gdy do szkoły przychodzą nasi byli uczniowie, zawsze stosuje się formę pani, pan, chyba że sami poproszą inaczej...
    W końcu urząd powinien byc miejscem szczególnych standardów, tak jak sąd itp.
    Kiedyś w sklepie spotkał mnie taki tekst: czego szuka? niech przymierzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykonując to, co robię i mając ciągły kontakt z ludźmi, też nie mogę sobie pozwolić na tykanie.
      Jednak zauważyłam też, że osoby, które znają mnie od dziecka, zaczynają mi mówić na pani. To też mnie krępuje - wolałabym tak, jak przed laty - na "ty". :)

      Usuń
  8. Czasem jest to efekt szkoleń, opartych na wzorcach amerykańskich, na których mówi się o tym, jak to zwracanie się po imieniu zwiększa skuteczność wpływu, czyli :"Jestem do pani usług, pani (tu zerknięcie w dokumenty) Ewo". A w Polsce to kompletnie nie działa, albo ma skutek odwrotny do oczekiwanego. Tak sobie o tym myślę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Coś w tym jest, bo ja od razu dostaję dreszczy, kiedy słyszę taki tekst, a mam do czynienia z kimś, kto totalnie mnie nie zna, a jego "Pani Ariadno" jest tylko efektem zaglądnięcia do dokumentów z moimi danymi.
    Nie można porównywać nas z Amerykanami - mamy totalnie inną mentalność.

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że w prywatnej firmie by to nie przeszło....urzędy jednak rządzą się innymi prawami;)
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, napisałam ogólnie - opisywany przeze mnie "urząd" to miejsce, gdzie opłaca się polisę OC za samochody ;)

      Usuń
  11. Pani Ariadno...
    a my w tych blogach tykamy się zupełnie bezwstydnie...
    niemalże wszyscy. nie chciałbym urazić... Pani? dla mnie to żaden kłopot.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehehehe a Ty tak serio? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a na cóż mi ta powaga? czasami trzeba się pośmiać, bo to najlepsze ćwiczenie na mięśnie brzucha. i jakie przyjemne na dodatek.

      Usuń
    2. Co racja, to racja :)

      Usuń
  13. Z pewnością nie jest to odpowiednia forma zwrotu do petenta, ale można się zapomnieć i zwrócić per "Ty" do kogoś, kto przyszedł do nas coś załatwić. Kwestia tylko odbiorcy, czy jemu taka forma nie przeszkadza. Jeśli nie to można się tylko uśmiechnąć, bo to nie przestępstwo. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można się zapomnieć, ale...chyba nie wypada ;)

      Usuń
    2. Oczywiście, że nie wypada i świadomie z całą pewnością nie powinno się w urzędach używać takiej formy zwrotu. Pozdrawiam i dziękuje :)

      Usuń
  14. Czy syn odwzajemnił się także używając słowa "Ty"? Czasami, to najprostszy sposób zwrócenia komuś uwagi, że postępuje niewłaściwie. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A właśnie - powinien tak właśnie postąpić.
      To by się pani zdziwiła ;)

      Usuń
  15. Jeszcze się z tym nie spotkałam, ale pewnie bym przeszła na "Ty" bez skrupułów (nie bacząc na rangę urzędnicza)...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooooo widzisz, to Ty jesteś bardzo tolerancyjna, Gordyjko :)
      Jednak w wymienionej sytuacji, obie osoby się nie znały, urzędniczka z marszu przeszła na Ty, ale mój syn już nie. Powinien też jej po imieniu...? ;)

      Usuń
  16. Też nie spotkałem się jeszcze z podobną sytuacją. Tu akurat w miarę wiadomo jak mają się zachowywać dwie strony, są jednak sytuacje, gdy to nie jest tak wyraźne.

    Też w mojej bibliotece są takie wielkie księgi, jakoś nie ciągnie mnie do nich. Ostatnio przeczytałem ,,To" S. Kinga i te tysiąc stron z okładem mnie pokonały lekko. To powodzenia w czytaniu takich gigantów. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy mówię, że odbiorę dwa tomiska, nie zawsze są one faktycznie takie opasłe hihihi.
      Teraz mi się skomasowało i gdy wracałam do domu, po odbiorze tych książek, przyszedł jeszcze sms, że mam do odbioru jeszcze jedną.
      I tak mam już ponad normę dozwolonych pięciu ;)

      Jesteś w podobnym wieku, jak mój syn. Jak Ty byś odebrał zachowanie kobiety załatwiającej OC Twego pojazdu?

      Usuń
  17. dzisiaj jest taka głupia moda,zapoczątkowana przez media. Moda na tykanie. Dla mnie ohydne to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punkt widzenia zmienia się wraz z punktem siedzenia, więc kiedy jesteśmy młodzi chcielibyśmy, żeby postrzegano nas jako starszych. Gdy jesteśmy starsi, przyjemność nam sprawia fakt, gdy ktoś daje nam mniej lat, niż mamy ;)
      Taka przekorna natura człowieka. Kiedyś, gdy byłam młoda, też miałam problem z "tykaniem", bo nie wyglądałam na swoje lata, tylko dużo młodziej ;)
      Syn też nie wygląda na swoje lata :)

      Usuń
  18. Są ludzie, którzy prawie do wszystkich mówią per Ty, bez względu na wiek rozmówcy. Pewna, młodsza ode mnie urzędniczka, będąca moją przełożoną, zaczęła do mnie, jak do innych podwładnych mówić "TY". Odwzajemniłam tym samym. Następnego dnia byłam już "panią Basią". Nie odpowiadało jej , odwzajemnienie tykania:))
    Ale najbardziej śmieszy mnie, gdy np. jakiś młody ksiądz mówi "córko" do starszej kobiety. Dla mnie to wręcz komiczne, mimo, że chodzi tu o relacje religijne, gdzie do księdza mówi się "ojcze":))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Siostro" też nie brzmi dobrze :))

      Usuń
    2. Zgadzam się. Tym bardziej, że siostra za chwilę powie do mnie per pani, bo przecież nie odwzajemni mi tym samym:)
      Barbara

      Usuń
    3. Z "siostrami" mam czasem do czynienia w pracy. Z księżmi też. Nie miałam jakiś dziwnych przypadków, które warto by odnotować, choć faktycznie siostry witają się i żegnają z Bogiem na ustach, a księża już nie - mówią normalne "dzień dobry" ;)

      Usuń
  19. Może w urzędzie to nieprofesjonalne, ale w życiu codziennym niezmiernie się raduję i od pierwszego razu obdarzam sympatią osobę, która zwraca się do mnie przez "Ty" (oczywiście pod warunkiem, że grzecznie i z szacunkiem). Zaraz młodziej się czuję :)
    Anna, lat 41

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W urzędzie też? ;)
      Reakcja człowieka zależy od miejsca, gdzie się "tyka" i okoliczności. Tak myślę ;)

      Usuń
  20. Może dobrze się znali?

    OdpowiedzUsuń
  21. Sprawdzenie

    OdpowiedzUsuń
  22. Nieprofesjonalnie, w relacjach zawodowych nie powinno mieć miejsca. Miałam natomiast problem gdy obsługiwałam zakonnice, zwracałam się do nich "pani" i "dzień dobry" na powitanie, nie podobało się to mojej kierowniczce a ja czułam, że mam rację, urząd był świecki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, choć ja się dostosowuję. Gdy zakonnica mówi mi na pożegnanie: "Zostańcie z Bogiem", reaguję analogicznie ;)

      Usuń
  23. Ja bardzo nie lubię jak ktoś w służbowych sprawach wali do mnie na Ty. Nie lubię. Nie znamy się więc tak do mnie nie mów :(

    codziennyuzytek.pl

    OdpowiedzUsuń
  24. Drażnią mnie najbardziej oszołomy dzwoniące zachwalające swoje towary i wrzeszcząc PANIE ALOJZY, BĘDZIE PAN ZADOWOLONY !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ostatnio rozwalił oszołom, który dzwonił do mnie z propozycją przedłużenia internetu. Gadał, jak najęty, ale oferta wcale nie była dla mnie korzystna, co podkreśliłam w czasie rozmowy. W tym momencie pan przestał być miły i powiedział, że TAKIEJ umowy, jak on oferuję, NIGDZIE nie znajdę i taka PROMOCJA jest tylko w tym momencie, więc muszę JUŻ się zdecydować.
      Dodam, że umowę mam do kwietnia, więc jeszcze trochę jest czasu. Poza tym mogę iść do salonu, a nie zawierać przez telefon. To zwykłe naciąganie ludzi...

      Usuń
    2. Do mnie dzwoni już coraz mniej oszołomów - widząc obcy numer odbieram telefon, a potem się rozłączam i blokuję numer. Jest to najpiękniejszy wynalazek świata!

      Usuń
  25. Ja nawet do małolatów mówiłam per pan, gdy przychodzili coś załatwiać. Nie lubię tykania. Najlepiej grzecznie zwrócić uwagę, będzie nauczka na przyszłość. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja też nie miałabym śmiałości i w zasadzie nie wypada, żeby "tykać" małolatów. Chyba, że sami sobie tego życzą ;)
    Poza tym....nie każdy wygląda na swoje lata i "małolat" może mieć 30 lat ;)

    OdpowiedzUsuń