Mamy szyby! Hip hip…..!
I tyle pochwały aktualnej sytuacji.
Miały być już wspomnienia z wakacji, ale to jeszcze musi
chwilkę poczekać.
Wpuściliśmy pacjentów do apteki. Jeśli ktoś myśli, że w
pomieszczeniu przebywają tłumy, jest w błędzie. Na jedno stanowisko pracy
wchodzi jeden pacjent.
Ruch jest mniejszy. Dużo mniejszy, a my o wiele bardziej
zmęczeni, niż w okresach normalnej, ale bardziej wytężonej pracy.
Wciąż każdemu towarzyszy stres. Trzeba cały czas się
pilnować, żeby zachować zasady bezpieczeństwa. Osobiście nie mogę obsługiwać w
rękawiczkach – zaraz mam problemy z dłońmi (po pierwszym dniu pracy między
palcami rozwinęła się grzybica – zaognione miejsca paliły niczym przypiekane na
ogniu).
Co jakiś czas próbujemy odchylić przyłbice. Przy głębszym
wydechu cała szybka pokrywa się parą. Nie widać ani pacjentów, ani tego, co na
receptach. Notorycznie jesteśmy niedotlenieni. Przebywanie w kasku i maseczce,
można porównać do pobytu w niewielkim pomieszczeniu, które pozbawione jest okien.
Po kilku godzinach takiej pracy człowiek przestaje myśleć.
W przyłbicy słabo słychać, więc pytamy po kilka razy, o co
chodzi pacjentowi.
- Proszę o krople do oczu. Mam ciągle suche. Pewnie to z
powodu zdalnej pracy – mówi mężczyzna.
- Popracowałabym zdalnie – myślę, zastanawiając się, kiedy
zaczerpnę oddechu, żeby pozbyć się pary i nabrać powietrza w płuca.
- Ciekawe, jak długo damy radę radzić sobie z notorycznym
deficytem powietrza…. – myślę podnosząc co jakiś czas przyłbicę, by łapnąć
trochę tlenu.
Po kilkunastu godzinach pracy, przestajemy myśleć.
Dostrzegam to w naszych spowolnionych ruchach, kilkukrotnym dopytywaniu o nazwę
preparatu.
Mam dość. Już tylko chcę do domu!
Niemniej kiedy my staramy się zachować ciągłość pracy
apteki, urzędy się pozamykały. Znów odwołam się do starostwa, bo z nim miał do
czynienia ostatnio mój mąż.
Najpierw umówiono się z nim (telefonicznie) na załatwienie
sprawy. Potem odwołano, następnie umówiono na konkretną godzinę, żeby po kilku
godzinach zmienić ją na inną, a w finale zupełnie odwołać wizytę.
- Proszę zakleić dokumenty w kopercie, podpisać i wrzucić do
urny – zaleciła urzędniczka.
Długo nie mogłam pojąć o co chodzi z tymi urnami.
Dziś się dowiedziałam. Wy też chcecie? Zapraszam.
Dla niecierpliwych dodam, że chodzi o kwarantannę dokumentów
– dokumenty do skarbówki „leżakują” w urnie 48 godzin, do starostwa 72 godziny.
I teraz coś dodam na koniec, bo mi się ta hipokryzja urzędników
wydaje totalnie niezrozumiała.
Dokumentów, karteluszków, karteczek, wydrukowanych e-recept,
recept papierowych pisanych po staremu, wniosków na pampersy, codziennie przechodzi
przez moje ręce DZIESIĄTKI!!!
Nieśmiertelni jesteśmy w porównaniu do urzędników?!
Nieśmiertelni jesteśmy w porównaniu do urzędników?!
A może by tak pójść o krok dalej i postawić w aptece urnę z napisem:
„Recepty, wnioski na pieluchomajtki, prośby o suplementy
pisane na karteczkach, kody dostępu do recepty i pesele pisane na kawałku
papieru itp. wrzucać do urny. Po dwudniowej kwarantannie, załatwimy Państwa w
kolejności wrzuceń do urny. Dziękujemy za wyrozumiałość”.
Skoro urzędy mogą, dlaczego apteki nie?
Pozdrawiam z wirusowego frontu.
Wydaje mi się, że nikt w naszym państwie nigdy nie zastanawiał się co robić w takiej sytuacji jak mamy teraz. Dlatego zdarzają się takie kwiatki urzędowe, sam pracuje w urzędzie i widzę jak bezsensowne są niektóre procedury, druki itd. A w maju to dopiero będziemy mieli wrzucanie do urn (skrzynek/zostawianie pod drzwiami, nie wiem co będzie obowiązywać, może jeszcze gołąb pocztowy/sowa?) swoich głosów. Aż strach myśleć.
OdpowiedzUsuńChyba zacznę wychodzić na swoje podwórko, może jest betonowe i niezbyt ładnie to zawsze będzie coś. Bo z parku wyganiała dziś ludzi policja i straż miejska.
Pozdrawiam!
Śmiem wątpić, czy w ogóle dojdzie w maju do głosowania.
UsuńW polityce mieli się niczym w gotującym kotle...
A nie wygonią z podwórka? Może zależy, gdzie jest ulokowane. W sumie to nie wiem, czy ta izolacja ludzi jest dobra, czy wręcz przeciwnie.
Człowiek opiera poglądy na tym, co przeczyta. Media bombardują nas jednak zupełnie przeciwstawnymi opiniami. I komu tu wierzyć...?
Jakoś nie ciągnie mnie do pasjonowania się polityką w obecnej sytuacji. Za wiele się dzieje poza tym tematem, a w polityce dochodzi już do wylewania się zawartości kotła na palniki kuchenki.
UsuńParę razy byłem na podwórku ostatnio, ze śmieciami dwa razy jakoś i dwa razy odbierałem i zanosiłem parę rzeczy dla naszej sąsiadki. Nic specjalnego nie robiłem poza tym na naszym podwórku.
Pozdrawiam!
A jaki widok masz z okna?
UsuńCzy zauważasz jakieś zmiany w Twoim najbliższym otoczeniu, które świadczą o tym, że człowiek rzadziej korzysta z dóbr natury?
Serdeczności świąteczne posyłam :)
No ba. Do dziś po parku chodziło naprawdę mało osób. Od poniedziałku (o ile otworzą parki i lasy) pewnie wszystko wróci do normy. A z okna mam widok i na podwórko i na park, to z drugiej strony. Czyli do wyboru całkiem sporo widoków.
UsuńTak jakoś się zrobiło tych dań. Ale wszystkie zjedzone już właściwie, może poza makowcem.
Pozdrawiam!
Z tym tlenem to macie podobnie jak wszyscy przyzwyczajeni do aktywności na powietrzu, a teraz zamknięci w domach.
OdpowiedzUsuńDla mnie to ważne, strasznie wpływa na psychikę, oprócz tego ciągłe straszenie, zaostrzanie zasad , a mimo to chorych przybywa.
Na ulicach naprawdę pusto, synowa zamówiła mi leki internetowo(bo taniej), ale ona w Poznaniu, wiec klops, i tak muszę iść do apteki po tabletki przeciwbólowe, bez innych wytrzymam.
Wszystkim pracującym w trudnych warunkach współczuję, chciałabym pomóc, ale nie wiem jak...
Nie pomożesz, Jotko. Możemy sobie tylko pogadać.
UsuńNie zazdroszczę tym, którzy nie mają swojego podwórka. Dziś była taka piękna pogoda, że po południu naświetliłam się trochę na słońcu. Od razu mój nastrój skoczył o kilka oczek. Natomiast spadł powtórnie, gdy dostrzegłam szczura w moim kompostowniku. Już myślałam, że to draństwo wyprowadziło się od nas. Szczurów nie widzieliśmy ani razu od początku roku. A tu znowu. Można się załamać...
Lubię wszystkie zwierzaki, ale do szczurów nie pałam sympatią. Kojarzą mi się z roznoszeniem chorób.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńTo bardzo ciężka praca. Współczuję i wspieram mocno, mocno. Urzędnicy i politycy dbają o siebie nadzwyczaj. Posłowie noszą na czole profesjonalne maseczki, a medykom brakuje nawet najzwyklejszych. Sejm jest adkażany przez ubranych, jak kosmici... itd... itp...
Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę.
Urzędnicy wykorzystują swoje stanowiska. Politycy też.
UsuńReszta ludu musi się podporządkować ;)
Uściski dla Ciebie :)
Współczuję Ci tej przyłbicy...
OdpowiedzUsuńPewne rzeczy można by robić wirtualnie, jak np. złożyć zamówienie na to co potrzeba, a potem przyjść tylko odebrać.
Głosować też by można było przez internet, ale pewnie rząd boi się hakerów.
Jak znam TEN rząd, to gdyby ich kandydat przegrał, kazaliby powtórzyć głosowanie, bo jest sfałszowane.
UsuńPrzez hakerów (z opozycji) ;)
No to super. Zawsze to bezpieczniej. Mam tu myśli szyby. Z tymi dokumentami to paranoja jakaś.
OdpowiedzUsuńParanoja. Tym bardziej, że ja z dokumentami wszelakiej maść mam nagminnie do czynienia i nikt się tym nie przejmuje ;)
OdpowiedzUsuńA ja tej przyłbicy ci zazdroszczę. My czekamy w kolejce, przyjdą pewnie po pandemii.
OdpowiedzUsuńNie zazdrość. Zobaczysz, jak się w tym pracuje ;)
UsuńI o czym myśli :)
Nie ma co zazdrościć urzędnikom, wirus „bierze” też tych z najwyższej półki (Trump, Johnson, Merkel), tylko oni mają lepsze leki, więc niektórym się udaje. ;)
OdpowiedzUsuńTo nie zazdrość, to sarkazm. To czego inni za wszelką cenę się wystrzegają, inni muszą przyjąć za normalny tok pracy ;)
UsuńMiłego dnia :)
Duuużo zdrówka życzę no i sił bo widzę, że tego brakuje :(
OdpowiedzUsuńcodziennyuzytek.pl
Eeeeeee, słoneczko wyszło, to już mi lepiej ;)
UsuńBardzo Ci dziękuję za wizytę u mnie na blogu. Najprawdopodobniej maseczki będą obowiązkowe.Ja dość często jestem w aptece. Mamy blisko dobrą aptekę. Maseczki jednak w pracy n i noszę. Nie dało by się pracować. Wszyscy uważamy. Pozdrawiam Ciebie, Was serdecznie życząc wyłącznie zdrowia! I życia też! :)
OdpowiedzUsuńUwierz Vojtku, że nam też trudno pracować w tym "oprzyrządowaniu" ;).
OdpowiedzUsuńDo nas i tak wpuszczamy po jednej osobie. Zszokowałam się wczoraj pod Biedronką. Żeby już w ogóle nie chodzić na zakupy, zrobiłam listę i wybrałam się po pracy, po 22. Masakra. Żeby wejść, musiałam czekać prawie pół godziny. Myślałam, że o tej porze raczej się śpi. To były moje pierwsze w życiu zakupy o takiej godzinie. Współczuję osobom pracującym całodobowo w Biedronce. Nie dość, że jest ich mało (za mało), to jeszcze muszę obskoczyć noc. Wygląda na to, że w nocy też jest co robić...
A jak to wygląda w Warszawie? Też kolejki nocą pod spożywczymi marketami?
Bardzo Ci współczuję Ariadno... no i przytulam Cię serdecznie bardzo bardzo na odległośc.
OdpowiedzUsuńDzięki. Miło jest się tak przytulić :)
UsuńHappy working and many blessings for many people.
OdpowiedzUsuńIn my observation, in any country the same if officials are certain to have a lot of facilities and facilities. Very different from the general public.
Thanks for visiting the blog :)
UsuńZdrowia i spokoju życzę na święta i po nich.
OdpowiedzUsuńWzajemnie, Iwonko :)
UsuńŻyczę odrodzenia nadziei i wiary, że zaświta lepsze jutro. Dobrych i spokojnych Świąt Wielkanocnych dla wszystkich a przede wszystkim zdrowia i odporności
OdpowiedzUsuńKika
Zdrowia dla wszystkich :)
UsuńJak sobie radzisz w święta bez tradycyjnego celebrowania:
uczestnictwa na mszy, święcenia potraw, odwiedzin u rodziny?
Właściwie to pytanie zadałabym wszystkim, którzy odwiedzają mój blog :)
Wesołych Świąt, Kiko :)
Jakoś muszę sobie radzić. Tak jak wszyscy.
UsuńDziś miałam wolne i wypoczęłam przed domem. Słońce tak mocno przypiekało, że spiekło mnie na maksa.
UsuńJutro spotkam się z niektórymi w pracy ;)
Naładowałam baterie - to najważniejsze :)
A Ty poświętuj jeszcze jutro za mnie ;)
Bardzo Ciebie podziwiam Twoją pracę i życzę dużo siły
OdpowiedzUsuńA OKRESIE ŚWIĄT ŻYCZE TOBIE SPOKOJU, WYPOCZYNKU, NADZIEI ŻE JESZCZE BĘDZIE NORMALNIE... POZDDRAWIAM
Będzie normalnie. Oczywiście, że tak. Kwestia tylko kiedy? ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałych Świąt :)
Miłego świętowania!Nie wolno strzelać pod kościołem,
OdpowiedzUsuńto chociaż tak sobie postrzelajmy:)
https://www.youtube.com/watch?v=dDXlu2pf2gw
A strzelanie to z jakiej okazji? ;)
UsuńByłam na przepięknym pokazie na Maderze. Podobnie jak na filmie, którego link poleciłeś, przy wtórze wspaniałych znanych kawałków muzycznych, na niebie rozgrywały się prawdziwe arcydzieła :)
Byłam zachwycona! Funchal pochłonął mrok, ale to co działo się na niebie, to był prawdziwy majstersztyk :)
Osobiście nie jestem za takimi pokazami, choć absorbują w niesamowity sposób. Zawsze gdy są takie pokazy, myślę o wszystkich zwierzakach, które w takich momentach przeżywają niezwykle traumatyczne chwile. Ta świadomość odbiera mi sporo radości z takich pokazów....
Jest takie stare powiedzenie:"Strzela jak na Resurekcyi"
Usuńhttps://www.piotrkowski24.pl/wielkanocne-strzelanie/
Dzisiaj zdecydowanie wybieram:
https://www.youtube.com/watch?v=Sgm9_XF8m74
:)
Piękne widowisko! :)
UsuńI zdecydowanie bardziej bezpieczne dla zwierzaków ;)
Takich absurdów, jak ten z dokumentami, to więcej się namnożyło. Zauważyłam, że ludzie chodzą w tych rękawiczkach przez cały czas, a nie miało być tak, że tylko na czas zakupów, a potem do kosza? Przecież kiedy ciągle mają je na dłoniach, to wirus na nich przebywa jak na dłoniach... I ja również dostałam grzyba na palcach, jednak szybko udało mi się go zlikwidować za pomocą olejku eukaliptusowego.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że to absurd. Rękawiczki albo do kosza, albo odkazić w samochodzie i wymyć dokładnie w domu, jeśli ktoś chce użyć ich jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńCzytam, że z wirusem możemy się borykać nawet rok. Ktoś kto produkuje rękawiczki i maseczki, zarobi teraz mnóstwo pieniędzy ;)
Można się wkurzyć, segregowanie ludzi na takich, którzy mogą przyjmować dokumenty, recepty, paczki, listy i na takich, którzy mogą liczyć na ulotnienie się wirusa jest rażące. Znajoma pracuje w małym sklepiku, każdego dnia stuka w klawisze kasy, potem odbiera, wydaje pieniądze i znowu stuka w klawisze. Czasem rękawiczki musi zdejmować, bo inaczej się nie da. Cały czas jest narażona. Niedawno wstawiono im szybę, żeby oddzielić od klientów i dopiero wtedy zauważyła, jak przy rozmowach ludzie prychają, musi zmywać z niej ślinę. Współczuję wam pracy w takich warunkach i życzę zdrowia :)
OdpowiedzUsuńMy cały czas odkażamy, odkażamy, odkażamy. Czy to coś w ogóle da? Wiele aptek jest zamkniętych z powodu wirusa. Umarł fizjoterapeuta, który zaraził się od pacjenta.
UsuńCzytam, że lekarze, pielęgniarki skierowani do pracy w oddziałach, gdzie przebywają chorzy na COVID-19 pacjenci, nie stawiają się do pracy. Nie chcą pracować z takimi chorymi. Sypią się kary za niestawienie się do pracy.
Nas nikt się nie pyta, czy chcemy się narażać. Po prostu codziennie przychodzimy do pracy. Wszyscy czują się dobrze. I mam nadzieję, że tak zostanie...
Myślę, że odkażanie jest skuteczne, przynajmniej w jakimś procencie. Lekarze boją się zarazić, ale nie wszyscy. Nie dziwię się, bo zbyt mało wiemy o tym wirusie, a różni wirusolodzy, różne rzeczy opowiadają. Stąd wniosek, że sami niewiele wiedzą. Trzeba o siebie dbać, zabezpieczać się i nie stresować. To ostatnie może być najtrudniejsze dla ludzi, którzy każdego dnia stykają się z innymi, być może chorymi. W mojej okolicy wszyscy są zdrowi. Nie znam nikogo chorego. Życzę Ci zdrowia :)
UsuńZobaczymy jak to będzie z tym zdrowiem ;)
UsuńOd poniedziałku luzują wirusowy reżim - trudno włączyć się do drogowego ruchu, kiedy jadę na popołudnie do pracy.
Gdzież ci wszyscy ludzie jeżdżą, skoro wiele osób wciąż nie pracuje? ;)
Zdrówka! :)
Marzę o normalności.
I jeszcze bardziej się teraz cieszę, że mam pracę zdalną!
OdpowiedzUsuńDziękujemy za trud wszystkich farmaceutów! Oby to się szybko skończyło!
Niedawno słyszałam, że rok. Teraz, że dwa. Czy to szybko? Chyba nie...
UsuńO rany...o rany! Już chciałam napisać, że dobrze, że macie te przyłbice, a potem przeczytałam Twój opis... jesteś moją superbohaterką. Ściskam mocno i przesyłam mnóstwo dobrej energii! Czy to coś da? Hmmm mam nadzieję;)
OdpowiedzUsuńDało, dało. Oczywiście, że dało :)
UsuńSerdeczności ślę, Agnieszko :)
No popatrz, a w stołecznych aptekach farmaceuci są za szybami i w rękawiczkach ale bez przyłbic i maseczek. Sama jestem zdziwiona ale tak jest. Wchodzi po jednej osobie na stanowisko, okna uchylone... To samo widziałam w sklepie. Odnoszę wrażenie, że tu u nas ludzie są mniej zdyscyplinowani, co mnie wkurza. Tylko co ja mogę zrobić??? Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńW przestrzeni publicznej wszyscy mamy obowiązek noszenia maseczek. Gdy jestem w pracy przestrzenią publiczną staje się miejsce, gdzie obsługiwani są pacjenci (bez względu na posiadanie na ekspedycji szyb). W Polsce wiele przepisów jest rozmaicie interpretowanych i z tego wynika właśnie rozjazd w ich egzekwowaniu ;)
OdpowiedzUsuńMy też możemy zarażać. W maseczce jest duszno, ale noszenie jej jest ukłonem w stronę pacjenta: "dbam o ciebie i nie chcę zarazić, jeśli jestem nosicielem wirusa".
Trzymaj się ciepło :)