poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Niech pani zadzwoni!

Praca w aptece bywa ciekawa. 
Poprzez rozmowę z pacjentami, można dowiedzieć się przedziwnych rzeczy. O jednej z nich dziś napiszę....




Wchodzi kobieta, podaje kod recepty.
- Pesel poproszę - sugeruję.
Pani podaje potrzebne dane.
Jednak po minie widzę, że coś chce mi jeszcze opowiedzieć.
Realizację recepty należy odłożyć na później. To naprawdę może być coś ważnego.... 
- Coś pani powiem. Ta cała służba zdrowia, to jakieś nieporozumienie - mówi.
- Ale o co chodzi? - nie wiem, do czego zmierza kobieta.
- Niech sobie pani wyobrazi, że mężowi skończyły się leki na nadciśnienie. Pojechaliśmy do przychodni, żeby załatwić receptę. 
Poradnia zamknięta na siedem spustów. Jednak na horyzoncie w końcu pojawiła się jakaś pielęgniarka. Ruszyliśmy do niej, żeby powiedzieć o co chodzi. Pani wysłuchała i rzekła:
- Proszę zadzwonić na telefon poradni, zaraz odbiorę i zanotuję leki. 
- Gdyby ktoś mi o tym opowiedział, pewnie bym nie uwierzyła. Jednak sama brałam udział w tym zdarzeniu. To niepojęte... Do przychodni nas nie wpuszczą i choć pielęgniarka z nami rozmawia, to trzeba do niej zadzwonić, żeby załatwić receptę. Koniec świata! - dokończyła swą opowieść. 
Uśmiechnęłam się pod nosem. Cóż....COVID 😉


Tymczasem życie dalej sobie płynie, pełne raf i zawirowań, jak to w naszym życiu bywa. 
Odszedł jeden pies, pozostał drugi, a trzeci kiedyś mi się urodzi i będzie mi przypominał o tym, który nas opuścił. 
Długo będę tęsknić za Czarnym! 


Chwaliłam się Czarnym, pochwalę i Miodowym. 
Oto mój kudłaty towarzysz, których choć nieraz oberwał od Czarnego, to był do niego bardzo mocno przywiązany😎








 Trzymajcie się ciepło i opowiedzcie o paradoksach związanych z COVIDEM. Może i Wam przytrafiły się dziwne historie, u których podłoża tkwi strach przed pandemią... 



68 komentarzy:

  1. Piękny psiak, taki dostojny :)
    On nie mieszka z Wami w domu?
    Znajoma

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówimy o nim "niedźwiedź" ;)
      Wiesz....Wzięliśmy Czarnego ze schroniska i był z nim problem. Sporo czasu minęło, zanim wypłynęliśmy na szersze wody. W międzyczasie zaczęłam się troszczyć o wilczura, równolegle czasowo. Wilczur mieszkał nieopodal w budzie. Chodziłam dawać mu jedzenie.
      Miałam świadomość, że dwa psy, samce, to problem. Mogę tego nie udźwignąć. Próbowałam wziąć wilczura na podwórko. Usiłował zdominować Czarnego.
      - Katastrofa - myślałam. - Nie chcę, by Czarny, któremu los dał w tyłek, musiał podporządkować się innemu psu.
      I tak minęły prawie dwa lata.
      Uparłam się, że wezmę "wilka" do siebie. Miałam już pomysł, jak to ogarnę - Czarny w domu, Miodowy w ogrodzie, w kojcu.
      - Może się nie będą gryzły - myślałam.
      Pierwszy dzień był straszny! Wzięłam z budy wilka. Strasznie śmierdział. Zawieźliśmy go do psiego spa. Wróciliśmy, wsadziliśmy do kojca... Czarny oszalał - przeskoczył ogrodzenie i zaczął szczekać na "intruza".
      Tych potyczek na początku było sporo, ale z czasem Miodowy rozgościł się w ogrodzie, a Czarny go polubił. Psy bez siebie nie potrafiły żyć, choć Czarny nieraz atakował wilka. Wilk dla świętego spokoju nauczył się ustępować.
      Myślisz, że dałabym radę trzymać dwa samce w domu? ;)
      Czarny był bardzo o mnie zazdrosny. Cały czas monitorował sytuację, czy zbyt długo nie zajmuję się Miodowym...

      Usuń
    2. Tak, pamiętam jego historię, pisałas mi kiedyś.
      Domyślam się, że dwa w domu, to byłoby niebezpieczne.
      Ale teraz?
      Znajoma.

      Usuń
    3. A teraz? Teraz czekam na kłębuszek, który będzie mentalnie podobny do H. Czarny nie był rasowy, lecz określano go, jako pierwszą linię border collie. Był zwariowany! Trudno byłoby nie zauważyć, że mam w domu psa. Domagał się ciągłej uwagi. Taki rozpieszczony mamincycek. Bardzo mi go brakuje!
      Kiedy przychodzę do domu, wpuszczam na piętro wilka. Zresztą wcześniej, kiedy żył Czarny, też tak było. Wiedziałam, że Miodowy bardzo boi się burzy, więc kiedy tylko byłam w domu, a za oknem szalało, to "Miodzik" zawsze był w domu.
      Tak naprawdę on nie potrafi być w domu, bo nie nauczony jest czystości. Przecież na zewnątrz sika, gdzie chce.
      Gdybym zostawiła go w domu i poszła do pracy, pewnie nie poznałabym mieszkania.
      On jest cichutki jak myszka, kiedy wpuścić go do domu. Większość czasu przesypia rozwalony w poprzek przedpokoju. Cisza, aż w uszach dźwięczy. Może dlatego tak bardzo brakuje mi Czarnego. Wokół siebie generował niezłe zamieszanie....
      Jednak przychodziłam z pracy do domu, a tu firanka w strzępach i zdjęta z karnisza, bo....listonosz był. Były i mankamenty tego wszystkiego.
      Jednak generalnie chciałabym cofnąć czas - nie dać tej kości, więc nie wyzwolić łańcucha zdarzeń związanych z tą jego autoimmunologiczną chorobą....

      Usuń
    4. Super, czyli dasz miłość i szczęście kolejnemu psiakowi :)
      Znajoma

      Usuń
    5. Czekam. Nawet jeszcze nie wiem, czy już powstał ten kłębuszek.
      Wpuszczam wilczura do domu. Jednak żegnam się z nim wieczorem ciasteczkiem mówiąc:
      - Pa, idź spać.
      Tak się nauczył. Póki nie wyjdę wieczorem z ciasteczkiem, to siedzi pod drzwiami i czeka.
      A jak Twoja Sonia?
      Przywykła, że pani musi iść do pracy?

      Usuń
    6. Fajny masz zwyczaj na dobranoc.
      Niestety u Sonii lęk separacyjny jest zbyt duży by ją oduczyć, poza tym starość (ponad 14lat) nie jest dobra na zmiany. Sąsiadka ma takiego samego staruszka i całą trójką czekają aż wrócę. Jestem spokojna będąc w pracy, że staruszka nie wyje i nie lata jak obłąkana po chacie, nie je i nie pije. Gdyby nie zapewnienie jej opieki pewnie nie dożyłaby takiego wieku. Teraz z racji wieku jest na wielu lekach, ale robie co mogę, by jeszcze pobyła ze mną.
      Znajoma

      Usuń
    7. Dobrze, że masz taką pomocną sąsiadkę.
      Pamiętam Twoje perypetie z Sonią...
      Zobacz, jak ten czas zleciał. Suczka ma już tyle lat!

      Usuń
  2. miałam bardzo podobnego psa, był przytulaśny jak misiu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rudy też cudny:-)
    Pisałam o zamkniętym biurowcu spółdzielni mieszkaniowej, ciekawe, gdzie panie urzędniczki robią zakupy?
    Ludzie przyjeżdżają z różnych krajów bez kwarantanny, inni pracują za granicą, a my wracamy do szkoły bez maseczek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co ja słyszałam, to podobno w szkole mają być obowiązkowe maseczki, ale może ja się mylę, bo dzieci szkolnych nie mam, więc mogło mi coś umknąć :)

      Usuń
    2. Właśnie bez maseczek, przynajmniej uczniowie, chyba że coś się zmieni do 1 września...

      Usuń
    3. W naszym kraju wszystko jest możliwe, Jotko ;)

      Usuń
  4. Tak generalnie:
    Lekarz specjalista (i taki rodzinny też) w przychodni na NFZ nie przyjmie w godzinach pracy, bo COVID. Ale w gabinecie prywatnym za ciężkie pieniądze ten sam lekarz już COVID-a się nie boi... Ot, paradoks...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie jest bardzo ciekawe, bo mam wrażenie, że wszystko jest kwestią umowną.
      Niedawno miałam wizytę w przychodni w dużym mieście. Myślałam, że mi przełożą, bo COVID. Jednak nie.
      Przyjechałam za wcześnie o godzinę, w stosunku do godziny, na którą byłam umówiona. Powód prosty - mam daleko do tej przychodni, trudno wycyrklować czas...
      Pielęgniarka co prawda mnie wyprosiła, ale kazała przyjść punktualnie o tej, na którą miałam termin badania.
      W przychodni było tylko parę osób, pani doktor w przyłbicy. Poradnia była zabezpieczona w środki ochrony. Oczywiście podczas wizyty w gabinecie musiałam być w maseczce. Utrudnienia były, ale mnie przyjęto....
      Dodam, że była to wizyta u specjalisty na NFZ :)

      Usuń
  5. Bardzo dużo pracy i serca włożyłaś w ułożenie psich stosunków i jak widać z sukcesem. Przywiązujemy się do naszych stworzeń, kochamy je, ale niestety są sytuacje, w których jesteśmy bezsilni i nic na to nie poradzimy. Czarny i Miodowy - fajne imiona. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie są ich imiona. Jednak piszę anonimowo, więc i imiona zostały zmienione ;)
      Kiedy Czarny przyszedł do naszego domu i wszystkiego się bał, szybko wpadłam na pomysł, jak dać mu na imię:
      - Będziesz się wabił ....., tak paradoksalnie, na przekór temu, co czujesz. Może wtedy dopasujesz swoje zachowanie do imienia.
      Poniekąd tak się stało - H. przestał się bać. Poczuł, że to jego teren, a my jesteśmy tylko jego. Właśnie....i tu znów narodził się problem, bo i tak u podłoża jego zachowań wciąż krył się strach....

      Usuń
  6. Pies piękny :-)
    A paradoksy związane z Covidem - no coż, przestały istnieć inne choroby. Powinienem być w tym roku przyjęty przez lekarza już trzy razy, z cukrzycą typu 1 raz na kwartał powinno się widywać swojego lekarza - rozmawialiśmy tylko przez telefon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zobacz....Mnie przyjęto w poradni z objawami, z którymi nigdy nigdzie wcześniej nie byłam, a Ciebie nie przyjęto, choć masz chorobę przewlekłą.
      Widocznie wychodzą z założenia, że stan diabetyków jest niezmienny, choć takie założenie jest bzdurą...

      Usuń
  7. W sklepie nosimy maseczki, na rynku i w restauracji już nie trzeba. A granice? Gdy ich przekraczanie wiązało się z kwarantanną, transport przejeżdżał normalnie jakby covid go nie dotyczył. W pracy ludzie muszą nosić rękawiczki, chociaż covid lata w powietrzu. Wielu rzeczy nie rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wielu nie rozumiem, bo dużo w tym wszystkim niekonsekwencji.
      Myślę, że my dopiero raczkujemy w drodze do poznawania, jak zachować się w tej sytuacji. Stąd te wszystkie niuanse, których nie potrafimy wytłumaczyć i które nas złoszczą.

      Usuń
  8. Zyskałaś u mnie jeszcze większą życzliwość, oba psy piękne i czy nazywają się Czarny i Miodowy czy Heros i ...,to najważniejsze jest, że mają wspaniałych właścicieli. Kiedy odeszła nasza Vega, to druga suka o imieniu Masza stała się osowiała, a na dworze podbiegała do każdego psa przypominającego Vegę. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko jest bardzo trudne. Właściciel cierpi, a drugie zwierzę obserwuje... Co ono samo czuje? Tego możemy się już tylko domyślać.

      Usuń
  9. Właśnie byłam podziękować Pani z Apteki za idealne dopasowanie mazidła na AZS dla Księciunia...Pani się rozpromieniła i tak mi zaczęła dziękować za te podziękowania, że to Ona mnie zrobiła dzień...;o) To taki COVID z ludzką twarzą...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...bo to miłe, jak człowieka pochwalą :)

      Usuń
    2. Fajna jesteś !! ;o)

      Usuń
    3. I już mi fajniej.
      Nawet nie zepsuł mi się nastroj, bo ktoś powiedzial, że mój pies zdechł.
      Ja uwazam, że zwierzęta też umierają. Ta osoba twierdzi, że tylko ludzie...

      Usuń
  10. Czekam na powrót do normalności. Za dużo zamieszania przez koronę...

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam wrażenie, że ten cały covid to kwestia umowna- raz coś wolno, a raz niekoniecznie... i weź tu wszystko ogarnij;/
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie jest tak, jak mówisz - co uradzą, tego musimy się trzymać i to respektować.
      Co zrobić....

      Usuń
  12. W moim życiu to się dzieje że jestem na urlopie w Gdańsku zamiast zwiedzać Chorwację. Z powodu korona wirusa. Dziś w Sopocie Płynąłem tym żaglowym katamaranem dwukadłubowym, Fantastyczna przygoda! Wiatr we włosach i w żaglach plus piękne słońce. Na filmach wygląda to jeszcze lepiej. Ahoj przygodo! Na razie nic mi się nie przydarzyło w związku z wirusem. Uważam że po wakacjach się nasili to zjawisko. Z winy ludzi. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I daj Boże, żeby Ci nic nie było. Zresztą Ty masz, Vojtku w sobie tyle energii, że byle wirus Cię nie dogoni ;)

      Usuń
  13. Ariadno, bardzo Ci współczuję, że Czarny odszedł. Zwierzak przypadł Ci mocno do serca i to serce przeorał i spulchnił jak rolnik ziemię przed siewem. Ty w ogóle masz wielkie serducho dla pokiereszowanych przez los istot i może dlatego takie wybierasz. Mój mąż, choć kawał zdrowo rozsądkowego chłopa, ryczał jak bóbr, kiedy nasz Goldi zaniemógł na łapy. Diagnoza paskudna: dysplazja wszystkich stawów. Narazie dostał dobre leki i jakoś chodzi, ale lekarz zapowiedział, że właśnie zaczęła się "równia pochyła w dół ",a dokładniej określił, że przewiduje jeszcze da się go spokojnie poratować jeszcze około rok , ale nie wie czy dłużej, bo to zależy od tego jak szybko ta choroba będzie u niego postępować.
    Jeśli chodzi o koronawirusa,to ostatnio kuzynka zapytała mnie czy on w ogóle istnieje. Ariadno, czy choruje ktoś z Twoich bliskich albo znaomych, albo choć znajomi twoich znajomych itd. ? Na razie wypada tyko przeczekać ten dziwny i pełen utrudnień czas.
    Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak, Czarny był niezwykły....
      Pokiereszowani jakoś sami do mnie trafiają, zupełnie przez przypadek ;) W psie zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Potem dopiero poznałam jego historię. A może to jest tak, że ci skrzywdzeni przez los garną się do siebie...?

      Trzymam kciuki, żeby Wasz piesek żył jak najdłużej :)

      Tlenu w powietrzu też nikt nie widzi, a jednak jest on obecny i nim oddychamy ;)

      Usuń
    2. Pieski chorują na choroby takie jak i ludzie. My też przecież w pewnym wieku zaczynamy mieć problemy ze stawami. Szkoda, że mojemu pieskowi nie podam roztworu sody oczyszczonej, bo sama ja piję i wiem, że soda oczyszczona jest dobra na chorobę stawów i na wiele innych schorzeń( nawet rozpuszcza guzy rakowe- tak mowią autorzy książek o sodzie oczyszczonej, np. Iwan Nieumywakin). Nie podam mu ,bo nie wiem jak. A może Ty masz na to pomysł? Jeśli tak, to daj znać. Z góry dziękuję :)))

      Usuń
    3. Co do sody jestem bardzo sceptyczna. Kiedyś wypijano ją na zgagę, ale podobno tylko zaognia stan zapalny żołądka.
      Osobiście nie piłabym tego na stawy, tylko poszła po receptę na Structum, jeśli zawodzi "smarowanie" stawów lub umówiła z lekarzem na wstrzyknięcie dostawowo np. kwasu hialuronowego.
      I nie eksperymentowałabym z ludzkimi lekami u psa, bo zwyczajnie mogą go zabić (łagodniejsza opcja - zaszkodzić). Zobacz...ludzie zajadają się czekoladą, która zabije psa. Ten prosty przykład pokazuje, że pomimo iż żyjemy pod jednym dachem, nasze organizmy są diametralnie różne.
      Osobiście też jestem ostrożna w podawaniu leków psom - zazwyczaj konsultuję to z weterynarzem ;)

      Usuń
    4. Ariadno, wiele razy slyszałam , ze wlaściciele psów czy kotów dają swoim zwierzakom leki, ktore przyjmują ludzie, np. moja sąsiadka tak robiła , gdy jej kot chorował na cukrzyce. Znajomi mowili mi , że też tak doradzali im weterynarze a dotyczyło to różnych chorób. Jeśli chodzi o zgagę i nie tylko, to fajnie tłumacza to ludzie na youtube, którzy powtarzaja to , co przeczytali w książkach o sodzie oczyszczonej. Ja jestem " za" i ją stosuję na czczo 2 razy dziennie po1/2 lýżeczki na szklankę wody( gorącej, tzn.70°C-80°C), bo mam problemy z trawieniem a moją dietą niestety (!)zakwaszam sobie organizm. Teraz czuję się lepiej.

      Usuń
    5. Kiko...
      Wiesz, farmaceuci inaczej pojmują pewne rzeczy. Dla większości z nas np. homeopatia to takie czary mary.
      Podobnie sceptycznie odnosimy się do stosowania sody oczyszczonej, ale jeśli Ci pomaga...
      Osobiście bym po nią nie sięgnęła, lecz po środki, które lepiej znam i które są zarejestrowane jako leki :)
      Zdarzało się, że sama leczyłam psy i dalej to robię, ale po pierwsze: mam jakąś wiedzę na ten temat, a po drugie rozmawiam z pacjentami, którzy przychodzą z receptami weterynaryjnymi. Na podstawie wypisanych leków i wywiadu z właścicielami zwierząt, sama też wyciągam wnioski...

      Dużo zdrowia dla Ciebie :)

      Usuń
  14. Abstrahując od służby zdrowia, która jest chora, zauważyłam wiele nonsensów w życiu codziennym. W restauracji, zakłada się maseczki zanim wejdzie się do środka. Po zamówieniu, maseczki można zdjąć. Wchodząc na koncert, na powietrzu, maseczkę musiałam założyć, ale po podpisaniu, że nie jestem chora, czyli metr dalej, maseczkę mogłam zdjąć. Na plaży tysiące osób bez masek, a kupując coś w nadmorskiej kawiarni, maseczkę trzeba założyć. Wymogi rządzących są tak durne, że nie sposób nie pomyśleć, że robią z nas totalnych idiotów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego większość z nas tak dokładnie myśli....
      A co jest dla nas najlepsze? Pewnie nie wyjdzie to za miesiąc, czy dwa, ale w skali lat.
      Myślę, że wirus pobędzie z nami trochę czasu.

      Usuń
  15. A ja ostatnio korzystałam z teleporady i to bardzo wygodne w dobie e-recept. Gorzej, gdy człowiek poważniej chory i potrzebuje przebadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na to właśnie wciąż narzekają pacjenci....

      Usuń
  16. Ja z receptami nie mam problemu,bo nie są mi jeszcze potrzebne.Odpukać:)Nie martwię się też,że umrę...po co się martwić:)Martwię się tylko tym,że media i rządy tak zastraszyły społeczeństwo,porównując Covid-19 do dżumy,cholery,hiszpanki,
    i dzikich teorii,że doprowadziły całą populację do traumy.
    To jest haniebne.

    Taki Miodowy trzymał mojego brata kilka godzin na drzewie,w górach:)
    Moja koleżanka,farmaceutka,która pracuje w aptece uzyskała pozytywny wynik na Covid-19.Wcześniej,nie wiedząc jeszcze,przebywała w domu rodzinnym z osobami 70+,80+ i 90+,
    i w pracy kontakt z wieloma osobami.
    Nikt nie zachorował.Oczywiście odbyła kwarantannę.Już pracuje.

    Test maseczek:
    https://www.youtube.com/watch?v=CeBGxKcV2CQ

    Fotokatalityczny filtr powietrzny oparty na nanodrutach do produkcji masek wielokrotnego użytku:
    https://www.onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/adfm.202004615

    Na Covid-19 nikt w okolicy nie zmarł,ale zmarły trzy osoby po ugryzieniu kleszcza,w tym dwóch moich kolegów.Wielu moich znajomych cierpi przez boleriozę.

    "Nigdy nie ufaj komputerowi,którego nie możesz wyrzucić przez okno."
    Pozdrawiam.




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że nie potrzebujesz recept. Na leki ludzie wydają mnóstwo pieniędzy. A na suplementy po prostu majątek!

      Mój Miodowy jest łagodny. Testuję na nim tresurę psów. Świętnie się spisuje. Jestem z niego dumna, ale serce krwawi po Czarnym.
      Dwa dni temu pacjentka zapytała mnie o chorego psa. Częściowo była wprowadzona w historię. Zatkało mnie. Zakorkowało. Nie byłam w stanie wypowiedzieć ani słowa.
      Niechcący rozdrapała moją ranę. Nie potrafię się pogodzić ze śmiercią Czarnego. Ciągle o tym myślę....

      Pracuję w aptece. Dziś miałam do czynienia z osobą, która kupowała leki dla osoby chorej na COVID. Niedawno obsługiwałam kobietę, która opowiadała o swoich przeżyciach. Jej rodzina przechodziła bardzo poważnie wirusa, w tym jej syn i wnuk.
      Pani czeka na rozrusznik serca. Po COVID-zie pogorszył się stan jej serca....

      Borelioza to straszna choroba. Z racji wykonywanego zawodu obserwuję zniszczenia, które w ludzkim organizmie mogą poczynić kleszcze.
      Mimo wszystko mnie najbardziej przerażają jednak nowotwory...

      Usuń
  17. U nas to samo przychodnia zamknięta na siedem spustów, ale już na innym osiedlu normalnie sobie ludzie chodzą. Nie wiem o co chodzi, że są takie różnice. Piękne psiaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiej niekonsekwencji nie pojmuję. Często dyskutujemy o takich niuansach z pacjentami.
      Prywatnie można pójść do każdego lekarza.
      Ciekawe, prawda? ;)

      Usuń
  18. To jak z kabaretu Moralnego Niepokoju ze skeczu o telefonicznej rezerwacji biletów. Bareja wiecznie żywy jak widać.

    Rosnąca nietolerancja inności zaczyna mnie denerwować i przerażać. Tak samo jak podwójne standardy, jak ktoś ma tęczę, to do aresztu z nim od razu. A jak szerzy nienawiść i promuje totalitarne ruchy to wszystko jest jak należy.

    Akurat stojący najwyżej w tej hierarchii jest poza oceną.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ta nietolerancja denerwuje. Wychodzę za założenia, że jeśli człowiek nikogo nie krzywdzi, to nikogo nie powinno obchodzić, jak żyje. Po prostu.
      W Polsce instytucje, które powinny propagować tolerancję i miłość, podjudzają naród do zupełnie innych zachowań....
      To jest w tym wszystkim najbardziej przykre :(

      Usuń
    2. Miałam 10 lat sukę owczarka niemieckiego - to specyficzna rasa, zresztą każdy pies jest inny - COVID ?? mam go po kokardy

      Usuń
    3. Wszyscy tak mamy....

      Usuń
  19. To się nadaje do kabaretu. Pieski piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polska rzeczywistość to faktycznie pole do popisu dla takich ludzi jak Bareja ;)

      Usuń
  20. Miodowy śliczny, piękny! Przykro mi z powodu Czarnego :( Musi Ci być ciężko. Ściskam mocno!

    codziennyuzytek.pl

    OdpowiedzUsuń
  21. W naszej przychodni tak samo jest... taka rzeczywistość. Widać, że masz empatię i słuchasz to co chcą Tobie powiedzieć Twoi klienci.... i to piękne jest, czasem pewnie męczy ale świadczy o Twoim dobrym stosunku do ludzi pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że zauważasz te moje cechy.
      Trzymaj się ciepło :)

      Usuń
  22. Twój wpis pokazałam znajomemu lekarzowi, a on powiedział, że w jego przychodni tez lekarze są niezadowoleni bo on lubi kontakt z pacjentami i pomagać a przez telefon może pomagać ale jest większe ryzyko błędnej diagnozy pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Zaskakujący jest fakt, że ruszyło całe życie - szkoły się uczą, ludzie pracują, a lekarze się....zabarykadowali ;)
    Prywatnie przyjmują, więc....boją się tego wirusa, czy też nie...? ;)
    Przysięga Hipokratesa zobowiązuje. Poza tym przyrzekali stać na straży zdrowia w każdych warunkach. Okazuje się, że jednak nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobrego dnia Ariadno. Fajnie, że wpadłaś do mnie. :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie dużo dzieje się w moim życiu. Pewnie nadrobię nieobecność na blogu dopiero zimą ;)
      Uściski ślę :)

      Usuń
  25. DZIĘKUJĘ TOBIE ZA KOMENTARZ I DUŻO ENERGII, ZDROWIA, DOBRYCH MYŚLI MIMO WSZYSTKO ŻYCZĘ

    OdpowiedzUsuń
  26. DOBREGO PEŁNEGO ODPOCZYNKU WEEKENDU ŻYCZĘ TOBIE WIEM ŻE JESTEM ZAPRACOWANA....

    OdpowiedzUsuń
  27. Odpowiedzi
    1. Całusy. Czasem tu zaglądam. Szykuję się do nowej roli czyli opieki nad pewnym kudłaczem ;)

      Usuń
  28. a jak to co wtedy się działo oceniacie z perspektywy czasu?

    OdpowiedzUsuń