Czekałam, czekałam i się doczekałam. Psię było wszędzie. Na mnie, w oknie, na siedzeniu. W końcu usnęło.
- Mały berbeć. W końcu go mam - pomyślałam z tkliwością o zwierzątku.
Czekałam, czekałam i się doczekałam. Psię było wszędzie. Na mnie, w oknie, na siedzeniu. W końcu usnęło.
- Mały berbeć. W końcu go mam - pomyślałam z tkliwością o zwierzątku.
- Dzień dobry - rzekł młody chłopak, który właśnie zajrzał do apteki.
Odpowiedziałam na powitanie, uśmiechając się pod maseczką.
- Poproszę ....control. Może być max - to było konkretne żądanie, więc podążyłam do szuflady.
- Miłoooooooość – rozciągam rozkosznie samogłoskę.
Przyglądam się. Krótki wyraz, ale niesie w sobie coś, co nie każdemu dane jest doświadczać.
Wzdycham. Wspomnienie rozlewa się ciepłem po ciele. Przypomina dotyk słonecznych promieni. Miło…. Zamykam oczy. Z lubością pozwalam myślom umknąć w zakamarki pamięci. Jego dotyk na ustach….miękki, jedwabisty. I zapach, którego nie zapomnę.